poniedziałek, 20 lutego 2012

Dodatek Świąteczny! cz. 3

~INFO~
Muszę to skończyć, bo mam ochotę napisać rozdział. A poza tym nie mogę tego ciągnąć w nieskończoność. Niedługo będą Święta Wielkanocne, a ja jeszcze piszę o Bożym Narodzeniu. ;p
Soundtrack: Avril Lavigne - Alice (Underground).

Spadałam w ciemność. Im bardziej próbowałam wznieść się do góry, tym szybciej leciałam w dół. Nie mogłam oddychać, nie czułam rytmu mojego serca. Ciemność się pogłębiała, a ja widziałam w górze tylko tlące się białe światło, coraz słabsze i mniejsze. Zamknęłam oczy. "Czy tak wygląda śmierć?", "Dlaczego umieram właśnie teraz, a jeśli nie co się ze mną dzieje?" - te pytania zadawałam sobie w otchłani. Nagle upadłam. Poczułam pod sobą twardą podłogę. Usłyszałam nade mną odgłosy kroków. "Co to było? Dlaczego przestałam spadać?" Chciałam zobaczyć cokolwiek, kogokolwiek, ale tak się nie stało. Moje oczy nie reagowały, moje ciało było bezwładne, ciążyło mi. W panice usiłowałam poruszyć chociażby palcem. Niestety bez skutku. Ktoś do mnie przemówił. Nie usłyszałam dokładnie, więc wsłuchałam się w ten zmartwiony głos.
? - Hej, nic ci nie jest? Żyjesz? Odezwij się Arina.
"Chciałabym, ale nie potrafię. Kim jesteś?"
? - Liderze, ona zemdlała.
"Nie poznaję twojego głosu. Przedstaw się, proszę."
Lider - Najwyraźniej za dużo wypiła. Połóż ją na kanapie.
"Nie, nie, nie! Nie podnoś mnie, proszę! Co jeśli znowu zacznę spadać w dół?"
? - Hai. Ale.. Ona nie oddycha.
"O boże. Jak to? Ja muszę żyć, to nie może być prawda!"
Lider - To wynieś stąd ciało. Po prostu coś z nią zrób, potem się nią zajmiemy Kisame.
"Oh, Kisame to ty? Nie poznałam twojego głosu."
- Nie. Zostaw ją, ja się nią zajmę.
Kisame - Dobra. Wynieś ją stąd i zanieś gdziekolwiek.
"A ty kim jesteś? Na pewno nie Kisame, Konan ani Tobi, ale w takim razie z kim mam przyjemność?"
- O to się nie martw, zajmę się nią. Powiedz tylko wszystkim, żeby mi nie przeszkadzali.
"O Jashinie, boję się. Nie dotykaj mnie!"
Poczułam czyjeś ramiona podnoszące mnie z podłogi. Byłam niesiona gdzieś, ale nie wiedziałam gdzie. W panice próbowałam złapać oddech, ale moje płuca były jak z ołowiu i nawet nie drgnęły.
"Boję się... Czy zostały mi tylko myśli? Błagam, nie rób mi pogrzebu. Ja żyję! Jestem tak samo żywa jak ty!"
- Jezu Chryste. Twoje serce nie pracuje.
"Ja nie chcę umierać... Zrób coś. T.T"
- Hidan, pomóż mi. Otwórz te drzwi, szybko.
Hidan - Co jej jest? Tylko nie mów, że ją spiłeś i niesiesz ją do pokoju w wiadomym celu. To był mój plan.
"O rany. Bez komentarza."
- Ja nic nie zrobiłem. Ona po prostu.. zasnęła.
Hidan - Chyba nie mam wyboru, wchodź. < odgłos otwieranych drzwi >
- Dzięki Hidan. Zamkniesz je?
Hidan - Pff. Dobra, ale przyznaj się co tam będziesz z nią robił.
- Położę ją na łóżku. Musi wypocząć. Za dużo przyniosłeś wina i dolewałeś jej cały czas, więc się nie dziw.
Hidan - A potem..?
- Co potem?
Hidan - Jak już będzie na łóżku, to..?
- To będzie spać. Koniec. Zamkniesz wreszcie te drzwi?
Hidan - Ok, ok. Tylko się nie wściekaj, bo ją obudzisz. < odgłos zamykanych drzwi >
"Chciałabym, żeby tak było."
Nieznajomy zaniósł mnie na łóżko, tak jak powiedział. Poczułam pod sobą miękką kołdrę i poduszkę. To chyba był mój pokój, ale nie miałam pewności. Równie dobrze to mógł być każdy inny w organizacji, szczerze mówiąc nie zrobiłoby mi to różnicy. Poczułam dotyk na nadgarstku.
"Ej, po co sprawdzasz mi puls? Przecież moje serce stoi. Przestań mnie dotykać, natychmiast!"
- Masz szczęście - twoje serce bije, ale bardzo słabo. Będziesz żyć, ale musisz zacząć oddychać.
"Dobrze, spróbuję.."
Moje rozpaczliwe próby złapania oddechu nareszcie przyniosły jakiś skutek. Wzięłam jeden słaby, przerywany wdech.
- O rany. Ty mnie słyszysz. Jeśli tak spróbuj wziąć dwa wdechy.
"Tak, słyszę, żyję, myślę. Jedynie ty to dostrzegłeś, dziękuję."
Zrobiłam co mi kazał. Z trudem wzięłam jeden wdech, wypuściłam słabo powietrze nosem. Drugi wdech sprawił mi więcej kłopotów, ale wreszcie mi się udało zaczerpnąć trochę tlenu.
- Czyli mnie jednak słyszysz. Wow. W takim razie nie mam innego wyjścia jak tylko cię wybudzić.
"Błagam, pomóż mi.."
- Okay, więc wystarczy tylko, że nie zaśniesz. Jeżeli teraz zaśniesz, zapadniesz w śpiączkę. Idę po jakąś medyczną książkę, zobaczę jak wzmocnić twoje serce. I oddech. Nie przeraź się, ale wyglądasz jakbyś już była martwa.
"Opisz to, proszę cię. Jak to martwa?"
- Hmm.. Trzeba wykombinować sposób porozumiewania się. Będę ci zadawał pytania, a ty będziesz na nie odpowiadać "tak", albo "nie". "Tak" to dwa dechy, "nie" do jeden wdech, ok?
Dwa bolesne wdechy. "O Boże, dlaczego mnie to spotyka? To boli. T.T Gdybym teraz mogła płakać, miałabym łzy w oczach."
- Dobrze. Ja idę po tę książkę. Będę ją ci czytać na głos żebyś nie zasnęła. Wracam za chwilę.
"Dobrze.. Jeżeli mnie uratujesz, to obiecuję nigdy więcej tytle nie pić. Choć to będzie trudne, bo wiem tylko, że wypiłam parę kieliszków szampana i prawie butelkę wina, ale Hidan mi dolewał i dolewał.. Chyba po prostu nie będę pić więcej niż pięć kieliszków czegokolwiek."
Usłyszałam kroki, otwieranie i zamykanie drzwi. Zostałam sama. Myślałam tylko o tym żeby nie zasnąć. Czas zatrzymał się i wtedy po raz pierwszy dostrzegłam, że czekanie nie jest takie złe. Czekać można na różne sposoby, ale ja w tamtym momencie czułam nadzieję, że wszystko się ułoży i strach przed śmiercią lub zostaniem w tym stanie na zawsze. Ale najbardziej bałam się, że ten chłopak już tu nie wróci, a ja zostanę tu porzucona do czasu, aż ktoś odkryje moje blade zwłoki..
"Pozostało mi tylko jedno - trzymać oczy szeroko zamknięte, bo jeśli zasnę, już się nie obudzę."
~Parę sennych minut później~
< odgłos otwieranych drzwi >
- Znalazłem. "Katrdiologia kliniczna. Schorzenia serca, układu krążenia i naczyń okołosercowych. Tom I".
"Ale długa nazwa. I niby w czym ta książka mi pomoże?"
- Nie znalazłem nic innego. Wiem, że to dziwne, ale jak się czujesz? Jeden oddech: "okropnie", dwa oddechy "może być", trzy oddechy "jest ok". xD
"... Nawet mnie, kurwa, nie denerwuj."
*jeden oddech*
- Acha. Tego się spodziewałem. Mam mówić na głos to, o czym myślę?
*dwa oddechy*
- Masz uszkodzone serce, ale to nie jest wina ilości alkocholu. Puls: prawie brak. Oddech: bardzo słaby. Paraliż ciała spowodowała jakaś toksyna. Wszystko przez wino, któke Hidan przywlókł Bóg wie skąd. Ale da się to wszystko wyleczyć.
"Ufff.. "
- A spróbuj poruszyć czymkolwiek.
*jeden oddech*
- Nie? To chyba miało znaczyć "nie umiem".
*dwa oddechy*
- Acha. Silne zatrucie, albo słabe serce. Stawiam na zatrucie. Zobaczmy... < kartkuje książkę >... w tej książce pisze, że wystarczy reanimować prądem i wstrzyknąć odtrutkę. Tylko szkoda, że nie wiem na co mam zrobić odtrutkę. Zaraz wracam, wezmę butelkę tego wina i zobaczę czego do niego dosypali.
< kroki, drzwi >
"Z kąd Hidan wytrzasnął to wino? Mam nadzieję, że nikt nie dodał tam arszeniku, albo innego cholerstwa."
(dop. od autorki: arszenik - tlenek arsenu (III); bardzo silna trucizna, dawka śmiertelna arszeniku wynosi 20-35 mg/kg masy ciała dla gryzoni i 1-5 mg/kg masy ciała dla człowieka.)
< drzwi, kroki >
(Następny soundtrack: Avril Lavighne - Complicated.)
- Jestem. W tym winie chyba nic nie ma. Sprawdźmy skład.. Hmm.. Możliwe, że jesteś uczulona na któryś składnik tego wina. Jesteś na coś uczulona?
"Taa. Na ceklor. Ale co to ma wspólnego z winem? To lek, którego już dawno nie produkują."
*dwa wdechy*
- Czy to jakaś substancja organiczna typu mleko, albo kwiaty traw?
*nie*
- Nie. W takim razie, czy to jakiś lek?
*tak*
- Acha. Cały lek, czy jakiś jego składnik?
"Nie wiem."
- Nie wiesz?
"Czy on mi czyta w myślach? xD"
*tak*
- Ok. Troche uciążliwe byłoby pytanie cię i wymienianie leków, bo jest ich tysiące. Masz gdzieś napisane co to za lek?
"Chyba tak. Może w paszporcie?"
*tak*
- Okay. W jakimś notesie?
*nie*
- W portfelu masz z tym kartkę?
*nie*
- Może w paszporcie?
"Nareszcie. Lol, czy on mnie cytuje?"
*tak*
- No dobra. Będę musiał przeszukać twoją torbę.
*grzebie w czymś zawzięcie*
~Około pięć minut później~
- Znalazłem paszport. Tu pisze, że jesteś uczulona na ceklor. Jestem ciekawy co to jest. Zaraz wracam, idę po kolejną książkę.
< kroki, drzwi >
"Czy on ma jakąś medyczną bibliotekę? Cały czas tylko "idę po książkę". Dziwne, że aż tyle tych książek ma. Jak jakiś lekarz, albo student medycyny."
~Dziesięć minut później~
"Ale długo tej książki szuka.. Rzeby się czasem nie zgubił w tej bibliotece. xD"
< drzwi >
"No nareszcie jesteś.. Zaraz, to nie ty?"
- Woah. Czy ty nie żyjesz, czy śpisz, un?
"Nie no please, zaraz tu przyjdzie cała organizacja. >.< Chociaż dobrze, że nie Tobi."
*wdech*
- O, czyli żyjesz. To ja spadam żeby cię nie obudzić, un.
(dop. od autorki: doceńcie, że w ogóle mi się chce dbać o charakterystykę bohaterów i dodaję to "un")
"Ok. Rób co chcesz. Ja i tak przecież nie wstanę, prawda Dei?"
< otwieranie drzwi >
Hidan - Heh, a ty u niej czego?
Deidara - A co cię to obchodzi, un?
Hidan - Może to, że ona nie żyje.
Deidara - Co?
Hidan - Sasori chyba chce ją wskrzesić, więc lata cały czas do biblioteki..
Deidara - Weź nie gadaj, przecież oddycha, un. Sam zobacz.
Hidan - A wiesz, że martwy człowiek potrafi się ruszać nawet do 10 minut po śmierci? (dop. od autorki: ja was tu edukuję - serio tak może być, bo po zatrzymaniu pracy serca mózg pracuje jeszcze przez 10 minut. Czyli teoretycznie gdybyście kogoś zobaczyli martwego, to może "oddychać".)
Deidara - Jaja sobie robisz, un. Przecież żyje. Trochę blada jest, ale to twoja wina, bo ją spiłeś, un.
"True story. >w<"
Hdan - Sprawdź jej puls, to zobaczysz, że nie żyje. Założymy się?
Deidara - Nie mam kasy, un.
Hidan - To o rację. Albo nie. Zrobimy tak: kto przegra kupuje jej kwiatki. Jak ty przegrasz na grób, a jak ja przegram, to tak po prostu.
Deidara - Czy ty chcesz mnie zrujnować, un? Mówię, że nie mam kasy. Na glinę mi z trudem wystarcza, un. Nie zakładam się o kasę, un. Co najwyżej o rację, un.
(dop. od autorki: no dobra, trochę mnie wkurza to "un", ale co zrobić. =.=)
"Rany, chłopaki. < mentalnie przewraca oczami >"
Hidan - No to o rację.
Deidara - Ty chyba lubisz zakłady, un. Ok.
Ktoś wchodzi. Podchodzi do łóżka.
Deidara - A co jeśli masz rację, un?
Hidan - Przeżyjesz jakoś.
Deidara - No chyba. A Itachi? On się załamie, un. Ty nie pamiętasz, bo jeszcze nie byłeś w organizacji, ale ona tu kiedyś mieszkała, un. Itacz ją znalazł samą w lesie jak miała 3 lata, to przyprowadził do organizacji. Pain na początku się wkurzył, ale pozwolił jej tu mieszkać, un. Była tutaj aż skończyła 7 lat, un. Była już na tyle duża, że zostawiliśmy ją w Konoha, un. Nie wiem dlaczego tutaj wróciła. Pain kazał jej wymazać pamięć, ale chyba Itachi się nie postarał, un.
"To dlatego nie pamiętam dobrze niczego co było przed Konoha."
Hidan - No nie gadaj, to wy się znaliście?
Deidara - No tak jakby. Nie pamiętam jej dobrze, un. Ale jestem tylko trzy lata starszy. Kiedy ją przyprowadzili miałem sześć lat, un. I Itachi nie pozwalał mi się z nią bawić. >.\|
Hidan - Dlaczego?
Deidara - Nie wiem. Chociaż chyba nie chciał żebym ją wysadził w powietrze, un. Pamiętam, że zepsułem wszystkie swoje zabawki wybuchami, un.
Hidan - No tak. Można się było tego po tobie spodziewać.
Deidara - Raz chyba ją spotkałem, ale ogólnie, to tak jakbym ją poznał dopiero teraz, un.
Hidan - To sprawdzasz jej ten puls, czy nie?
Deidara - Ok, un.
< dotyka nadgarstka >
"O rany, co jak nie zauważy, że żyję?"
Deidara - Weź przestań. Chyba jej się coś śni, bo serce jej bije jakby się bała, un.
"Ufff.. Chociaż tyle."
Hidan - Ech, to nie wiem już po co Sasori lata cały czas do biblioteki. Podsłuchiwałem przez drzwi i on chyba myśli, że ona go słyszy. Nie wiem, co mam o tym myśleć.
Deidara - Jak to go słyszy, un?
Hidan - A skąd mam wiedzieć? On się z nią jakoś porozumiewa i cały czas do niej mówi. Jakby z nią rozmawiał, ale nie wiem jak ona mu odpowiada.
Deidara - Hahah, un. Chyba ci się coś źle usłyszało. Może jest chora i dlatego do niej mówi. Albo nie wiem, wiesz jaki on jest, un. A poza tym... O kurwa. A co jak chce z niej zrobić kukiełkę, un? Chociaż nie wiem, po co mu następna, ale ona mogłaby być niezła na misje szpiegowskie, un. No wiesz, nikt się nie spodziewa, że taka dziewczyna ma miecz w ręce albo coś, un. Chociaż raczej nie. Pain mówił, żeby jej nie zabijać, un. A poza tym, on raczej nie potrzebuje następnej kukiełki, un.
Hidan - Ta jasne. Bo się w nią zmieści. >.<
Deidara - Przecież może nią kierować z daleka, wcale nie musi do niej wchodzić, un. Czy ty w ogóle wiesz jak działa kukiełka, un?
Hidan - No ten, ma sznurki i się nią kieruje..
Deidara - Idiota, un. Ale w każdym razie, trzeba ją chyba obudzić, abo coś, un.
Hidan - To spróbuj. Dziwnie tak rozmawiać na korytarzu, choć do pokoju.
Deidara - Mhm.
< zamykanie drzwi >
Hidan - No to jak chcesz ją obudzić?
Deidara - Spróbuję nią potrząsnąć albo coś, a jak dalej będzie spać, to wyleję na nią wodę, un.
Hidan - A Sasori tu przyjdzie i się wkurwi, że jego "materiał na sztukę jest mokry".
Deidara - To nie ma znaczenia. I tak by była mokra, bo musiałby jej wypruć flaki, un.
Hidan - Spoko. Ty wiesz podejrzanie dużo o tych kukiełkach.
Deidara - Jeszcze mi zarzuć, że mam za długie włosy, un. =.\| Idź przynieś wiadro, a ja ją obudzę, un.
Hidan - Pff, szlachcic się znalazł. Sam przynieś wiadro.
Deidara - Zamknij się. Zaraz przyniosę panie religijny, un.
Hidan - Dobra, już się zamykam. No obudź ją.
Deidara - Arina? Wstawaj, już rano, un... Hej. Arina żyjesz, un?... Itachi cię wołał, un. Chce ci coś pokazać, un. Eee... Arina, organizacja się pali... Wstawaj, bo spłoniesz, un... Tak, przepraszam, to moja wina, ale zaraz ogień ci spali wszystkie ubrania, un... Ja pierdolę, zawsze wystarczyło powiedzieć wstawaj, un. Dobra..
(I kolejna piosenka: Skillet - Comatose.)
< potrząsa mną >
Hej, już rano, un! Jest po 09:00, zaspałaś, un! Jesteś spóźniona na śniadanie, un? Rany, trzeba przynieść wiadro.
< wychodzi do łazienki, grzebie gdzieś, nalewa wody >
Deidara - Oby zadziałało, un. Alina, liczę do trzech, albo wyleję na ciebie wiadro wody, un. Raz.. Dwa.. Trzy..? Sama chciałaś, un.
< wylewa wodę na moją twarz >
"O kurwa, jestem cała mokra! Teraz to nie mogę oddychać przez tę wodę. I mi niewygodnie. Dzięki. =.="
Deidara - Nie działa. Hej, Hidan, co ty robisz, un?
Hidan - Nic, a co?
Deidara - Nie pozwalam gapić się na moją przyjaciółkę, un. >.\|
Hidan - A od kiedy niby to jest twoja przyjaciółka?
Deidara - Przestań. Ty jej w ogóle nie znasz, un.
Hidan - A ty niby tak?
Deidara - Nieważne, un. Po prostu przestań. Jak nie dla mnie, to dla Itachi'ego, bo jak on ci zrobi Tsukuyomi, to ci nawet Jashin nie pomoże, un.
Hidan - Haha, zakochany?
Deidara - Nie, no co ty, un. Po prostu kiedyś ją lubiłem, un. Koniec.
Hidan - Byłeś dzieckiem. Co ty mogłeś niby w niej lubić.
Deidara - Nie twoja sprawa, un. A jeżeli już coś, to charakter się liczy, un.
Hidan - A wygląd?
Deidara - Czy ona jest brzydka, un? No właśnie.
Hidan - Mogłaby mieć większe cycki, ale masz rację. Jak myślisz, kiedy przyjdzie Sasori?
Deidara - A cholera go wie, un.
Hidan - Bo mi się wydaje, że już wyszukał w bibliotece te wszystkie książki i wziął narzędzia.
Deidara - Jasne. Bo niby ośmieli się zamordować sw.. nieważne. Już się zamykam..
Hidan - O co chodzi?
Deidara - Nie, nic. Jesteśmy razem w zespole, więc czasem rozmawiamy na różne tematy, un. I on mi coś powiedział, jako kumplowi, ale jeśli komuś to wygadam, to będzie miał lalkę-bombę, un. Wolę się nie odzywać, un.
Hidan - Co on może mieć za sekret. Przecież to lalka jest.
Deidara - No nie do końca, teoretycznie ma mózg, un. ^w\|
Hidan - Chcesz umrzeć?
Deidara - Raczej nie, a co, un?
Hidan - Bo ktoś idzie po schodach. Spadamy.
Deidara - A co z nią, un?
Hidan - Zostaw. Tylko weź ją połóż jak wcześniej.
< układa w wygodnej pozycji >
"No chociaż mi wygodnie. Ale dalej jestem mokra."
Hidan - Chodź szybko.
Deidara - Ok, ok. Trzeba było ją zostawić, teraz na pewno Sasori się wkurzy.
< kroki, drzwi >
"WTF?! To było jakieś dziwne. Ale najgorsze, że będę teraz przez nich "miss mokrego podkoszulka". =.="
< drzwi >
- Co to jest?! Hidan!
"Hehe. Sasori wrócił. xD"
Hidan - Tak?
Sasori - Co to ma być? Przecież mogłeś ją utopić.
Hidan - Ale, to był Deidara. Ja tylko stałem obok.
Sasori - Zawołaj go.
Deidara - Idę danna, un.
Sasori - Po co to zrobiłeś? Przecież jej tym nie obudzisz.
Deidara - Dlaczego, un?
Sasori - Idioto, serce jej padło, bo Hidan kupił jakiegoś jabola.
Deidara - No kurde, un. W takim razie powiem tylko, że Hidan mi kazał ją obudzić, un.
Sasori - Taa. Jak dzieci. Ale ok, nic jej chyba nie jest.
Hidan - Sorry, ja myślałem, że chcesz z niej zrobić kukiełkę...
Sasori - Przecież Pain powiedział żeby jej nie zabijać. Nieważne. Macie nikomu nic nie mówić. Do rana ją wyleczę. Hidan, skąd ty wziąłeś tego jabola?
Hidan - No, poszedłem do najbliższego sklepu, chyba całodobowego i wziąłem butelkę, która wyglądała jak wino. Nie pamiętam, gdzie to było.
Sasori - Acha. Ona jest uczulona na jakieś leki, nie wsypałeś tam niczego?
Hidan - Nie. Chciałem ją opić, a nie otruć.
Sasori - Ok. Przygotowałem odtrutkę. Okazało się, że w tym winie było mnóstwo chemicznych barwników itp., w tym jeden ze składników leku ceklor. Ona jest na to uczulona.
Hidan - Sorry, nie wiedziałem.
Sasori - Chodź, pomożesz mi ją przytrzymać, jak będę jej to wstrzykiwał.
Hidan - To muszę ją trzymać?
Sasori - Ma dużo tego we krwi, więc najpierw będę musiał jej to wyjąć. Zobaczysz sam o co chodzi. Tylko ostrzegam, trzymaj mocno, bo ona może się nieźle szarpać.
Hidan - Czuję jakbym miał zaraz miał jej wyciąć serce na żywca.
Sasori - Ból jest podobny. Ale to jej pomoże.
Hidan - O kurwa. O.o
Sasori - Chodź już. Zamknij drzwi.
Hidan - Ok.
< zamyka drzwi >
Sasori - Stań tam.
Hidan - Ok.
Sasori - Ja wiem, że tobie się to może wydać dziwne, ale ona jest sparaliżowana. Wszystko słyszy i czuje. Tylko nie może się ruszać, w tym otworzyć oczu.
Hidan - Acha. Dziwne. Czyli, jeżeli wcześniej tutaj stałem i coś mówiłem, to ona wszystko słyszała?
Sasori - Tak.
Hidan - Sorry za tę wodę Arina. Jesteś zła?
"I ty się jeszcze kurwa pytasz? >.<"
Sasori - Myślę, że jest. Słuchaj, to będzie bolało jakbym ci wyrwał wszystkie narządy i włożył z powrotem, ale musisz to przeżyć. I wiem, że to trudne, ale nie mdlej tam w środku, ok?
"To nie fair. T.T"
Hidan - O rany. Myślę, że właśnie jej skoczyło ciśnienie.
Sasori - Na pewno. Dobra przytrzymaj ją.
< chwyta jedną ręką za nadgarstki, drugą za kostki >
"Ale jestem mała. Przecież Hidan nie jest bardzo wysoki, a dał radę mnie tak chwycić."
Sasori - Dobra, spróbuj wziąć głęboki oddech.
"To trudne. Sam spróbuj. >.<"
Sasori - Gotowy, Hidan?
Hidan - Tak.
Usłyszałam dziwny odgłos. Jakbym słyszała pojedynczą kroplę wody. A potem poczułam ogromną kulę przechodzącą przez moje ciało. Próbowałam się wyrywać, ale to nic nie dało. Ta kula była na tyle gęsta, że mogłaby przeciąć stal. Przeszła przez moje ciało i zamknęła serce w środku. Przefiltrowała krew bardzo dokładnie. Sasori miał rację. Bolało jakby ktoś wyrwał mi organy i włożył z powrotem. Zrobił to samo z wszystkimi ważniejszymi narządami. Miałam ochotę się rozpłakać, ale nie mogłam. Na koniec wstrzyknął mi jakąś substancję w tętnicę na ręce.
Sasori - Już koniec. Zanim zaczniesz się poruszać minie trochę czasu. Bardzo bolało?
I wtedy coś przeskoczyło. Poczułam na policzku pojedynczą łzę. Spłynęła po mojej twarzy i spadła na poduszkę. I tyle. Żadnych słów, ani jednej łzy więcej.
"Nie będę więcej płakać. Jestem przecież dużą dziewczynką, prawda?"
Hidan - O kurde. Ona jest trochę straszna.
Sasori - Gomen'nasai. A teraz odpocznij. Może powinienem wysuszyć ci ubranie?
Hidan - Ja to mogę zrobić.
*nie*
Sasori - Powiedziała, że nie. Chodźmy stąd. Oyasumi.
"Oyasumi."
< oddalające się kroki >
Hidan - Skąd wiesz?
Sasori - To długa historia...
< drzwi >
Pomyślałam, że wszystko już będzie dobrze i zasnęłam od razu. Byłam tak zmęczona, że nawet Deidara by mnie nie obudził.
...
Później już nigdy nie zdarzyło mi się coś takiego. Te święta były dziwne, ale co ja poradzę na to, że mam słabą odporność? Chociaż wspominam to na swój sposób pozytywnie - to wtedy spałam najdłużej w swoim życiu - aż 14 godzin.

2 komentarze:

  1. LoL.
    Ej wiesz, że ja to wszystko przeczytałam?
    I nareszcie mogę napisać bez sarkazmu, że się rozpisałaś ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyobraź sobie, że pisałam to dwie godziny. Tylko.
    Uważam, że to trochę mało jak na moje możliwości. Rozdział będzie chyba dłuższy. Jak moja wena zmartwychwstanie. ^^

    OdpowiedzUsuń