~INFO~
Soundtrack: The
White Stripes - Seven Nation Army .
Las się skończył.
Wyszłam na małą polankę z rzeką od jej połowy i do wielkiego
głazu z czymś w rodzaju pieczęci nalepionej na niego. Potrafiłam
dokładnie odczytać co tam było, ale zignorowałam to, bo napis
"Nie wchodzić!" nie był dla mnie przeszkodą. Przeszłam
po rzece (nadal nie wiem jakim cudem) i zapukałam w głaz. Zero
reakcji. Zapukałam znowu. Dalej nic. Straciłam cierpliwość i
walnęłam pięścią w barierę z całej siły. Zza głazu
odpowiedział mi czyjś głos.
Głos - No już
idę! Znowu, kurwa, rachunek za wodę?!
J - Nie. To ja.
Wpuść mnie, ale już.
Głos - Jakie ja?
Podaj natychmiast imię, nazwisko i stan urzędowy!
J - Nie. Chcę
rozmawiać z Liderem.
Głos - Szefie!
Lider - Czego,
********************?! Nie widzisz, *********, że jestem zajęty?!
(Cenzura została
wprowadzona dla bezpieczeństwa czytelników - proszę się upewnić,
że nikt nie patrzy ci przez ramię. xD)
Głos - Ależ po
co te nerwy.. Ja tylko chciałem zapytać, czy jeżeli do drzwi puka
jakaś obca kobieta i nie chce podać nazwiska, to mam ją wpuścić?
Lider - Otwórz.
Pewnie znowu ktoś ze Świadków Jechowy. Dawno Hidan się na nikim
nie wyżywał.
"Drzwi"
zaczęły się powoli podnosić. Bardzo powoooli. "Rany, jak oni
wytrzymują nerwowo podnoszenie tego głazu? Przecież to tak długo
trwa.." Kiedy już się podniosły zobaczyłam dosyć młodego
blondyna robiącego pieczęć. Był mniej więcej w moim wieku, może
trochę starszy. Połowę włosów miał związane w kucyk, a druga
luźno zwisała. Nie interesował mnie za bardzo więc odchyliłam
się, by zobaczyć co jest wewnątrz. A on wtedy przesunął się i
zasłonił mi widok.
? - Nieładnie tak
podglądać.
J - Spadaj,
zasłaniasz mi widok na jakże ciekawą jaskinię, w której nic nie
ma. >.<
? - Haha. >.<
Kim jesteś?
J - Nie twój
interes. Chcę rozmawiać z szefem.
? - Ok. Zawołam
go, ale jest dzisiaj nie w humorze.
J - Słyszałam to
aż za dobrze.
? - Lider-sama? Bo
ta dziewczyna cię woła..
Lider - Co znowu?
? - Ona chce
rozmawiać z Panem.
Lider - Raany
Boskie! Przyprowadź ją tu. Ja idę do mojego gabinetu. *oddalający
się głos* No czego oni ode mnie dzisiaj chcą.. Raz sobie wolne
zrobić i już nie dają spokoju..
? - Idziemy do
gabinetu Szefa, wchodź.
J - No nareszcie.
*ze zniecierpliwieniem*
? - Nie narzekaj,
ciesz się, że w ogóle cię przyjął.
J - Mhmm. <zieeew>
Jasnee.
Weszłam do
środka. Zobaczyłam ogromne (i puste) pomieszczenie wykute w
skale. Po prawej stronie były ukryte dosyć duże, metalowe schody.
Weszłam po nich za blondynem. "Hmm. Ciekawe gdzie jest gabinet
Liderka?" Minęliśmy pierwsze piętro i weszliśmy na drugie.
Był tam jeden duży korytarz na planie prostokąta, a w nim dziesięć
drzwi - pięć po lewej i pięć po prawej stronie. Blondyn podszedł
do przedostatnich drzwi po lewej i zapukał.
A teraz plan
pomieszczeń na drugim piętrze, nad którym siedziałam do 03:00 w
nocy, żeby nie zapomnieć miejsc pokojów:
Jak da się zauważyć - nie ma Tobi'ego. Do pokoju Orochimaru NIKT nie wchodzi (chuj wie co on tam trzymał i czy to zabrał jak się wyniósł), więc Tobi mieszka w schowku na trzecim piętrze.
Lider - Wejść!
? - No właź,
"kimkolwiekjesteś".
Ja - Ok.
Ohayo-gozaimasu!
Lider - Ohayo.
Czego chcesz?
Ja - Audiencji. -
"Może mnie przyjmie, jak będę miła."
Lider - Chociaż
tyle, że jesteś dobrze wychowana.
Ja - Mam nadzieję,
że Lider mnie wysłucha.
Lider - Mów, o co
ci chodzi?
Ja - A więc...
Lider - Nie
zaczyna się zdania od "a więc".
Ja - Mieszkałam
tu kiedyś.
Lider - Skąd
wiesz?
Ja - Niektórych
rzeczy nie da się zapomnieć.
Lider - Jakich na
przykład?
Ja - Był tu
chłopak, sama nie wiem jak się nazywa, który się mną opiekował.
Długie, czarne włosy, czarne oczy, miły, hmm, chyba wysoki, ale
nie wiem, bo byłam mała. No i on mnie kiedyś zostawił w Konoha. I
go za to nienawidzę, ale też go lubię, bo się mną zajął, i
myślał na pewno o moim dobrze. Był ode mnie pięć lat starszy.
Jest tu taki chłopak?
Lider - I tylko po
to szłaś z Konohy na nogach?
Ja - No nie tylko.
Po prostu zdarzyła się pewna osobista historia i już nie chcę tam
mieszkać.
Lider - Czy ktoś
zginął?
Ja - Nie.
Lider - To wracaj
do domu, nic się nie stało.
Ja - Dla mnie nic
nie jest ok! Przyszłam tutaj, uciekłam z Konohy, a ty mi mówisz
"nic się nie stało"?! Co ty, kurwa, możesz wiedzieć o
mojej przeszłości?! O tym, jak miałam tylko jednego kolegę, byłam
sierotą, nie mogłam być shinobi, o ciągłym przewracaniu się na
ulicy, o złamanych kończynach ponad 12 razy?! O odrzuceniu przez
całe społeczeństwo, o niezrozumieniu przez resztę świata?! Nic o
mnie nie wiesz! NIC!
Lider -
CISZAAAAAAAAA!
Ja - T.T Tak
jest Lider-sama. T.T
Lider - Ehh.
Przemyślę twoje słowa, ale twój gniew był nie na miejscu.
Jednak, muszę przyznać, potrafisz bronić swoich racji nawet
przed dużo silniejszą osobą. Za tymi drzwiami jest łazienka.
Przemyj oczy, przedstawię cię organizacji. Możesz tu na razie
zamieszkać.
Ja -
Arigato-gozaimasu!
Poszłam do
łazienki. Była dosyć mała, ale za to w miarę czysta. Umyłam
twarz, przeczesałam włosy palcami. Nie byłam zbytnio zadowolona z
efektu, więc wyjęłam z torby grzebień. Uczesałam się nim. Na
półce stał czyjś puder. Pomyślałam, że pewnie jakaś kobieta
(może jego dziewczyna?) dzieli z nim łazienkę. Przypudrowałam
ślady łez na twarzy i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki.
Ja - Jestem gotowa
Lider-sama.
Lider - Dobra,
chodź za mną i nie zadawaj pytań.
Ja - Dlaczego
miałabym to robić?
Lider - To już
jest pytanie.
Ja - Gomen-nasai.
Lider - Nie
przepraszaj tylko chodź. Tutaj dobre wychowanie ci się raczej nie
przyda.
Ja - Rozumiem.
Zeszliśmy na
pierwsze piętro. Był tam podobny korytarz do drugiego piętra, ale
było tylko troje drzwi. (Tego już nie chce mi się rysować. Just
imagine that if you can.) Weszliśmy do pierwszego pokoju po prawej.
Był tam dosyć duży salon z jadalnią i kuchnią w jednym. Byłam
głodna, więc tylko siła woli powstrzymała mnie od zrabowania im
lodówki. Przybliżając wygląd tego pokoju: na wprost od drzwi była
pusta przestrzeń (chyba - śmieci pokrywały całą podłogę) lecz
zaraz za nią narożnik z kuchnią. Na przeciwko narożnika był duży
stół z 12 krzesłami. Ku mojemu zdziwieniu prawie wszystkie miejsca
były zajęte. Obok drzwi stała brudna i stara kanapa, a przed nią
telewizor. "Fuj! Tu jest jak w pokoju Naruto. Mam nadzieję, że
dostanę własny pokój, w którym będzie dosyć czysto. ;("
Lider - Zebraliśmy
się tu by powitać osobę, która zamieszka w naszej organizacji. Na
razie. Więc wszyscy się przedstawcie. Najpierw ona, a potem po
kolei od tego końca stołu.
Ja - Nazywam się
Arina. Uciekłam z Konohy z powodów osobistych. Chciałabym odpocząć
od tamtych ludzi. Hmm. Co lubię? Przede wszystkim muzykę. I troszkę
śpiewać. Lubię też trochę rysować, ale nie uważam moich
rysunków za piękne, one są raczej zwyczajne a wiele z nich
nieudane. Moje marzenia..? Nie wiem czy mam marzenia. Raczej
przyziemne pragnienia, ale nigdy nie myślałam o czymś jako
marzeniu. Nie lubię.. hmmm.. za dużo by wymieniać. I za mało
czasu by słuchać. To tyle o mnie, teraz wasza kolei.
(Koniec
piosenki. Teraz: Avril
Lavigne - Smile .
? - Jestem
Deidara. Zajmuję się sztuką wybuchu. Podobny mam również styl
walki. Uważam, że piękno to chwila, która przemija.
Ja - O, to ty mi
otworzyłeś drzwi. Mam nadzieję, że nasze relacje będą lepsze od
tych, które można było wyczytać w twoich słowach. Miło cię
poznać Deidara.
Teraz głos zabrał
jakiś chłopiec, prawdopodobnie młodszy ode mnie, ale trudno było
to stwierdzić, bo miał na twarzy maskę. Wyglądała trochę jak
dynia, albo pomarańcza.
- Cześć. Nazywam
się Tobi. Tobi is a good boy. :3
(Napiszę może to
inaczej, bo nie chce mi się cały czas pisać "następny
był..". Myślę, że się połapiecie o kogo chodzi.)
"Mam okropne
dejavu. Czy to mógłby być on? Jest starszy i wydoroślał, ale
wygląda podobnie. Nie wiem. Możliwe, że to zupełnie inny
człowiek. Ma takie zimne spojrzenie. Brr."
Czarnowłosy
chłopak - Nazywam się Itachi Uchiha. Nie lubię mówić o sobie,
więc się dużo nie dowiesz.
Niebieski, prawie
jak rekin, stwór rodzaju męskiego - Jestem Kisame Hoshikagi. : |)
Nigdy bym nie pomyślał, że w Akatsuki będzie inna kobieta niż
Konan.
Ja - Może to być
nie takt z mojej strony, ale czy "Kisame" w twoim imieniu
oznacza rekina?
Kisame -
Spostrzegawcza jesteś. Miałem dowcipnych rodziców, że tak powiem.
Ja - Mhm. Miło
cię poznać Rekinie.
Kisame - Ale nie
mów do mnie w ten sposób.. Bo cię zjem!
Ja - Aaaa!
Lider-sama ratuj!
Lider - Uspokój
się kobieto. On na pewno żartował.
Ja - Uff..
Gomen-nasai. W takim razie miło cię poznać Kisame.
Gość z
zasłoniętą totalnie twarzą i szwami na rękach - Jestem Kakuzu.
Miło cię poznać.
Biało-czarny
chłopak z wielką rosiczką na plecach - Jesteśmy Zetsu. Miło nam
cię poznać. ^-|-^
Ja - Mnie też
miło cię.. znaczy was poznać.
Niebiesko
włosa kobieta - Jestem Konan. Miło mi, że będzie tutaj
jeszcze jedna dziewczyna. Możemy być przyjaciółkami. ^.^
Ja - Fajnie. Muszę
kupić jakieś ciuchy, bo mam ich strasznie mało. Może pójdziemy
razem na zakupy?
Konan - Chętnie,
ale innym razem. Dostałam misję i tak z tydzień jak nie więcej
może mnie nie być.
Ja - Ok, w takim
razie może jak wrócisz.
Czerwono włosy
nastolatek o dziwnie naćpanym wzroku - Jestem Sasori Akasuna.
Nienawidzę czekać, a poza tym mam inne poglądy co do piękna niż
Deidara. I tyle ci wystarczy wiedzieć.
Ja - Miło mi cię
poznać Sasori..
Sasori - <
morderczy wzrok >
Ja - Panie
Sasori..?
Sasori - No już
lepiej, ale tutaj mówią do mnie "danna".
Ja - Acha.
Gomen-nasai, Sasori no danna.
Sasori - No, tak
lepiej. < le urażona duma >
Młody mężczyzna
(na nastolatka mi on nie wygląda) o jasno szarych włosach - Hey
babe, jestem Hidan. Jashinista z zawodu jak i powołania.
Ja - < krzywi
się > Cześć. Nie nazywaj mnie tak więcej.
Hidan - Babe?
Ja - Tak. Nie
znoszę jak ktoś mnie tak nazywa. To brak szacunku, o ile
potrafisz zrozumieć, że kobietę trzeba szanować.
Hidan - Rany,
kolejna osoba z obsesją na punkcie szacunku.
Ja - Nie mam
obsesji. Po prostu tego nie lubię więc proszę abyś wyrażał się
o mnie inaczej Hidan-san.
Hidan - Twoja
oziębłość połączona z łatwym wpadaniem w złość mi kogoś
przypomina.. Mam dejavu.
Ja - To raczej nie
możliwe żebyśmy się kiedyś już spotkali. Przynajmniej ja nic
nie pamiętam.
Hidan - Już wiem
kogo mi przypominasz.
Ja - Kogo?
Hidan - Konan. Jak
była tu nowa.
Ja - Acha. Było
miło, ale czy ktoś mógłby mi pokazać jakiś wolny pokój?
Lider - Nie ma już
wolnych pokoi.
Ja - Jak to nie
ma? Przecież nawet Tobi ma swój pokój.
Lider - Tobi
mieszka w składziku na trzecim piętrze. Ale mówi, że mu to nie
przeszkadza.
Ja - No nie, to
gdzie ja mam mieszkać?
Lider - Masz trzy
opcje - z Itachim, z Deidarą, albo z Sasorim.
Ja - A nie mogę
mieszkać z Kisame?
Lider - Nie. A
czemu byś chciała?
Ja - Bo wydaje się
być miły mimo swojego chytrego uśmiechu.
Lider - Ja ci to
odradzam.
Ja - Czyli nic z
tego?
Lider - Wybieraj:
Itachi, Deidara czy Sasori.
Ja - Ok..
No i właśnie w
tym momencie Itacz chyba przypomniał sobie kim jestem. I zaczął
się kłócić o mnie z Deidarą, który "pierwszy mnie
zobaczył, więc jestem jego własnością". Sasori za to nic
nie mówił i ignorował wszystko wokół. Uznałam, że chociaż z
nim w pokoju się wyśpię, bo nie będzie wrzeszczał jak ci dwaj i
może nawet da mi spać na łóżku kiedy on zajmie podłogę/kanapę.
Ja - No to..
mieszkam z Akasuną.
Dei & Itacz -
Co? Dlaczego nie ze mną? Ej! Ja ją zobaczyłem pierwszy.
Ja - O rany.
Przestańcie się drzeć jak idioci to może zmienię zdanie.
Dei & Itacz -
Łaski bez! < foch >
No i tak minął
pierwszy rozdział o Akatsuki. Podobało się? Trochę za dużo
dialogów chyba, ale mi tak lepiej pisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz