wtorek, 7 lutego 2012

Rozdział 12


~INFO~

Las się skończył. Wyszłam na małą polankę z rzeką od jej połowy i do wielkiego głazu z czymś w rodzaju pieczęci nalepionej na niego. Potrafiłam dokładnie odczytać co tam było, ale zignorowałam to, bo napis "Nie wchodzić!" nie był dla mnie przeszkodą. Przeszłam po rzece (nadal nie wiem jakim cudem) i zapukałam w głaz. Zero reakcji. Zapukałam znowu. Dalej nic. Straciłam cierpliwość i walnęłam pięścią w barierę z całej siły. Zza głazu odpowiedział mi czyjś głos.
Głos - No już idę! Znowu, kurwa, rachunek za wodę?!
J - Nie. To ja. Wpuść mnie, ale już.
Głos - Jakie ja? Podaj natychmiast imię, nazwisko i stan urzędowy!
J - Nie. Chcę rozmawiać z Liderem.
Głos - Szefie!
Lider - Czego, ********************?! Nie widzisz, *********, że jestem zajęty?!
(Cenzura została wprowadzona dla bezpieczeństwa czytelników - proszę się upewnić, że nikt nie patrzy ci przez ramię. xD)
Głos - Ależ po co te nerwy.. Ja tylko chciałem zapytać, czy jeżeli do drzwi puka jakaś obca kobieta i nie chce podać nazwiska, to mam ją wpuścić?
Lider - Otwórz. Pewnie znowu ktoś ze Świadków Jechowy. Dawno Hidan się na nikim nie wyżywał.
"Drzwi" zaczęły się powoli podnosić. Bardzo powoooli. "Rany, jak oni wytrzymują nerwowo podnoszenie tego głazu? Przecież to tak długo trwa.." Kiedy już się podniosły zobaczyłam dosyć młodego blondyna robiącego pieczęć. Był mniej więcej w moim wieku, może trochę starszy. Połowę włosów miał związane w kucyk, a druga luźno zwisała. Nie interesował mnie za bardzo więc odchyliłam się, by zobaczyć co jest wewnątrz. A on wtedy przesunął się i zasłonił mi widok.
? - Nieładnie tak podglądać.
J - Spadaj, zasłaniasz mi widok na jakże ciekawą jaskinię, w której nic nie ma. >.<
? - Haha. >.< Kim jesteś?
J - Nie twój interes. Chcę rozmawiać z szefem.
? - Ok. Zawołam go, ale jest dzisiaj nie w humorze.
J - Słyszałam to aż za dobrze.
? - Lider-sama? Bo ta dziewczyna cię woła..
Lider - Co znowu?
? - Ona chce rozmawiać z Panem.
Lider - Raany Boskie! Przyprowadź ją tu. Ja idę do mojego gabinetu. *oddalający się głos* No czego oni ode mnie dzisiaj chcą.. Raz sobie wolne zrobić i już nie dają spokoju..
? - Idziemy do gabinetu Szefa, wchodź.
J - No nareszcie. *ze zniecierpliwieniem*
? - Nie narzekaj, ciesz się, że w ogóle cię przyjął.
J - Mhmm. <zieeew> Jasnee.
Weszłam do środka. Zobaczyłam ogromne (i puste) pomieszczenie wykute w skale. Po prawej stronie były ukryte dosyć duże, metalowe schody. Weszłam po nich za blondynem. "Hmm. Ciekawe gdzie jest gabinet Liderka?" Minęliśmy pierwsze piętro i weszliśmy na drugie. Był tam jeden duży korytarz na planie prostokąta, a w nim dziesięć drzwi - pięć po lewej i pięć po prawej stronie. Blondyn podszedł do przedostatnich drzwi po lewej i zapukał.

A teraz plan pomieszczeń na drugim piętrze, nad którym siedziałam do 03:00 w nocy, żeby nie zapomnieć miejsc pokojów:



Jak da się zauważyć - nie ma Tobi'ego. Do pokoju Orochimaru NIKT nie wchodzi (chuj wie co on tam trzymał i czy to zabrał jak się wyniósł), więc Tobi mieszka w schowku na trzecim piętrze.

Lider - Wejść!
? - No właź, "kimkolwiekjesteś".
Ja - Ok. Ohayo-gozaimasu!
Lider - Ohayo. Czego chcesz?
Ja - Audiencji. - "Może mnie przyjmie, jak będę miła."
Lider - Chociaż tyle, że jesteś dobrze wychowana.
Ja - Mam nadzieję, że Lider mnie wysłucha.
Lider - Mów, o co ci chodzi?
Ja - A więc...
Lider - Nie zaczyna się zdania od "a więc".
Ja - Mieszkałam tu kiedyś.
Lider - Skąd wiesz?
Ja - Niektórych rzeczy nie da się zapomnieć.
Lider - Jakich na przykład?
Ja - Był tu chłopak, sama nie wiem jak się nazywa, który się mną opiekował. Długie, czarne włosy, czarne oczy, miły, hmm, chyba wysoki, ale nie wiem, bo byłam mała. No i on mnie kiedyś zostawił w Konoha. I go za to nienawidzę, ale też go lubię, bo się mną zajął, i myślał na pewno o moim dobrze. Był ode mnie pięć lat starszy. Jest tu taki chłopak?
Lider - I tylko po to szłaś z Konohy na nogach?
Ja - No nie tylko. Po prostu zdarzyła się pewna osobista historia i już nie chcę tam mieszkać.
Lider - Czy ktoś zginął?
Ja - Nie.
Lider - To wracaj do domu, nic się nie stało.
Ja - Dla mnie nic nie jest ok! Przyszłam tutaj, uciekłam z Konohy, a ty mi mówisz "nic się nie stało"?! Co ty, kurwa, możesz wiedzieć o mojej przeszłości?! O tym, jak miałam tylko jednego kolegę, byłam sierotą, nie mogłam być shinobi, o ciągłym przewracaniu się na ulicy, o złamanych kończynach ponad 12 razy?! O odrzuceniu przez całe społeczeństwo, o niezrozumieniu przez resztę świata?! Nic o mnie nie wiesz! NIC!
Lider - CISZAAAAAAAAA!
Ja - T.T Tak jest Lider-sama. T.T
Lider - Ehh. Przemyślę twoje słowa, ale twój gniew był nie na miejscu. Jednak, muszę przyznać, potrafisz bronić swoich racji nawet przed dużo silniejszą osobą. Za tymi drzwiami jest łazienka. Przemyj oczy, przedstawię cię organizacji. Możesz tu na razie zamieszkać.
Ja - Arigato-gozaimasu!
Poszłam do łazienki. Była dosyć mała, ale za to w miarę czysta. Umyłam twarz, przeczesałam włosy palcami. Nie byłam zbytnio zadowolona z efektu, więc wyjęłam z torby grzebień. Uczesałam się nim. Na półce stał czyjś puder. Pomyślałam, że pewnie jakaś kobieta (może jego dziewczyna?) dzieli z nim łazienkę. Przypudrowałam ślady łez na twarzy i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki.
Ja - Jestem gotowa Lider-sama.
Lider - Dobra, chodź za mną i nie zadawaj pytań.
Ja - Dlaczego miałabym to robić?
Lider - To już jest pytanie.
Ja - Gomen-nasai.
Lider - Nie przepraszaj tylko chodź. Tutaj dobre wychowanie ci się raczej nie przyda.
Ja - Rozumiem.
Zeszliśmy na pierwsze piętro. Był tam podobny korytarz do drugiego piętra, ale było tylko troje drzwi. (Tego już nie chce mi się rysować. Just imagine that if you can.) Weszliśmy do pierwszego pokoju po prawej. Był tam dosyć duży salon z jadalnią i kuchnią w jednym. Byłam głodna, więc tylko siła woli powstrzymała mnie od zrabowania im lodówki. Przybliżając wygląd tego pokoju: na wprost od drzwi była pusta przestrzeń (chyba - śmieci pokrywały całą podłogę) lecz zaraz za nią narożnik z kuchnią. Na przeciwko narożnika był duży stół z 12 krzesłami. Ku mojemu zdziwieniu prawie wszystkie miejsca były zajęte. Obok drzwi stała brudna i stara kanapa, a przed nią telewizor. "Fuj! Tu jest jak w pokoju Naruto. Mam nadzieję, że dostanę własny pokój, w którym będzie dosyć czysto. ;("
Lider - Zebraliśmy się tu by powitać osobę, która zamieszka w naszej organizacji. Na razie. Więc wszyscy się przedstawcie. Najpierw ona, a potem po kolei od tego końca stołu.
Ja - Nazywam się Arina. Uciekłam z Konohy z powodów osobistych. Chciałabym odpocząć od tamtych ludzi. Hmm. Co lubię? Przede wszystkim muzykę. I troszkę śpiewać. Lubię też trochę rysować, ale nie uważam moich rysunków za piękne, one są raczej zwyczajne a wiele z nich nieudane. Moje marzenia..? Nie wiem czy mam marzenia. Raczej przyziemne pragnienia, ale nigdy nie myślałam o czymś jako marzeniu. Nie lubię.. hmmm.. za dużo by wymieniać. I za mało czasu by słuchać. To tyle o mnie, teraz wasza kolei.
(Koniec piosenki. Teraz: Avril Lavigne - Smile .
? - Jestem Deidara. Zajmuję się sztuką wybuchu. Podobny mam również styl walki. Uważam, że piękno to chwila, która przemija.
Ja - O, to ty mi otworzyłeś drzwi. Mam nadzieję, że nasze relacje będą lepsze od tych, które można było wyczytać w twoich słowach. Miło cię poznać Deidara.
Teraz głos zabrał jakiś chłopiec, prawdopodobnie młodszy ode mnie, ale trudno było to stwierdzić, bo miał na twarzy maskę. Wyglądała trochę jak dynia, albo pomarańcza.
- Cześć. Nazywam się Tobi. Tobi is a good boy. :3
(Napiszę może to inaczej, bo nie chce mi się cały czas pisać "następny był..". Myślę, że się połapiecie o kogo chodzi.)
"Mam okropne dejavu. Czy to mógłby być on? Jest starszy i wydoroślał, ale wygląda podobnie. Nie wiem. Możliwe, że to zupełnie inny człowiek. Ma takie zimne spojrzenie. Brr."
Czarnowłosy chłopak - Nazywam się Itachi Uchiha. Nie lubię mówić o sobie, więc się dużo nie dowiesz.
Niebieski, prawie jak rekin, stwór rodzaju męskiego - Jestem Kisame Hoshikagi. : |) Nigdy bym nie pomyślał, że w Akatsuki będzie inna kobieta niż Konan.
Ja - Może to być nie takt z mojej strony, ale czy "Kisame" w twoim imieniu oznacza rekina?
Kisame - Spostrzegawcza jesteś. Miałem dowcipnych rodziców, że tak powiem.
Ja - Mhm. Miło cię poznać Rekinie.
Kisame - Ale nie mów do mnie w ten sposób.. Bo cię zjem!
Ja - Aaaa! Lider-sama ratuj!
Lider - Uspokój się kobieto. On na pewno żartował.
Ja - Uff.. Gomen-nasai. W takim razie miło cię poznać Kisame.
Gość z zasłoniętą totalnie twarzą i szwami na rękach - Jestem Kakuzu. Miło cię poznać.
Biało-czarny chłopak z wielką rosiczką na plecach - Jesteśmy Zetsu. Miło nam cię poznać. ^-|-^
Ja - Mnie też miło cię.. znaczy was poznać.
Niebiesko włosa kobieta - Jestem Konan. Miło mi, że będzie tutaj jeszcze jedna dziewczyna. Możemy być przyjaciółkami. ^.^
Ja - Fajnie. Muszę kupić jakieś ciuchy, bo mam ich strasznie mało. Może pójdziemy razem na zakupy?
Konan - Chętnie, ale innym razem. Dostałam misję i tak z tydzień jak nie więcej może mnie nie być.
Ja - Ok, w takim razie może jak wrócisz.
Czerwono włosy nastolatek o dziwnie naćpanym wzroku - Jestem Sasori Akasuna. Nienawidzę czekać, a poza tym mam inne poglądy co do piękna niż Deidara. I tyle ci wystarczy wiedzieć.
Ja - Miło mi cię poznać Sasori..
Sasori - < morderczy wzrok >
Ja - Panie Sasori..?
Sasori - No już lepiej, ale tutaj mówią do mnie "danna".
Ja - Acha. Gomen-nasai, Sasori no danna.
Sasori - No, tak lepiej. < le urażona duma >
Młody mężczyzna (na nastolatka mi on nie wygląda) o jasno szarych włosach - Hey babe, jestem Hidan. Jashinista z zawodu jak i powołania.
Ja - < krzywi się > Cześć. Nie nazywaj mnie tak więcej.
Hidan - Babe?
Ja - Tak. Nie znoszę jak ktoś mnie tak nazywa. To brak szacunku, o ile potrafisz zrozumieć, że kobietę trzeba szanować.
Hidan - Rany, kolejna osoba z obsesją na punkcie szacunku.
Ja - Nie mam obsesji. Po prostu tego nie lubię więc proszę abyś wyrażał się o mnie inaczej Hidan-san.
Hidan - Twoja oziębłość połączona z łatwym wpadaniem w złość mi kogoś przypomina.. Mam dejavu.
Ja - To raczej nie możliwe żebyśmy się kiedyś już spotkali. Przynajmniej ja nic nie pamiętam.
Hidan - Już wiem kogo mi przypominasz.
Ja - Kogo?
Hidan - Konan. Jak była tu nowa.
Ja - Acha. Było miło, ale czy ktoś mógłby mi pokazać jakiś wolny pokój?
Lider - Nie ma już wolnych pokoi.
Ja - Jak to nie ma? Przecież nawet Tobi ma swój pokój.
Lider - Tobi mieszka w składziku na trzecim piętrze. Ale mówi, że mu to nie przeszkadza.
Ja - No nie, to gdzie ja mam mieszkać?
Lider - Masz trzy opcje - z Itachim, z Deidarą, albo z Sasorim.
Ja - A nie mogę mieszkać z Kisame?
Lider - Nie. A czemu byś chciała?
Ja - Bo wydaje się być miły mimo swojego chytrego uśmiechu.
Lider - Ja ci to odradzam.
Ja - Czyli nic z tego?
Lider - Wybieraj: Itachi, Deidara czy Sasori.
Ja - Ok..
No i właśnie w tym momencie Itacz chyba przypomniał sobie kim jestem. I zaczął się kłócić o mnie z Deidarą, który "pierwszy mnie zobaczył, więc jestem jego własnością". Sasori za to nic nie mówił i ignorował wszystko wokół. Uznałam, że chociaż z nim w pokoju się wyśpię, bo nie będzie wrzeszczał jak ci dwaj i może nawet da mi spać na łóżku kiedy on zajmie podłogę/kanapę.
Ja - No to.. mieszkam z Akasuną.
Dei & Itacz - Co? Dlaczego nie ze mną? Ej! Ja ją zobaczyłem pierwszy.
Ja - O rany. Przestańcie się drzeć jak idioci to może zmienię zdanie.
Dei & Itacz - Łaski bez! < foch >

No i tak minął pierwszy rozdział o Akatsuki. Podobało się? Trochę za dużo dialogów chyba, ale mi tak lepiej pisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz