wtorek, 7 lutego 2012

Rozdział 3 ♥ ♠ ♦ ♣

Poranne promienie słońca zabarwiły wnętrze moich powiek na kolor jasnoczerwony. Powoli otworzyłam oczy i omiotłam spojrzeniem skromnie umeblowane mieszkanie. Leżałam na łóżku ustawionym pod oknem w salonie. Pokój był średniej wielkości; po jego lewej stronie stał stół a przy ścianie obok duży, płasko-ekranowy telewizor. Naruto odkładał na niego przez kilka tygodni podejmując się misji o wysokich rangach. Motywował się tym, że niedługo program, który nadaje jego ulubione anime, miał przejść na odbiór cyfrowy. Za stołem znajdował się prosty aneks kuchenny. Po prawej stronie łóżka wnękę w ścianie zajmowała szafa z papierowymi, odsuwanymi drzwiami. Za szafą było widać drzwi do małej łazienki a na przeciwko korytarz prowadzący do drzwi wejściowych. Zrzuciłam z siebie kołdrę i wstałam z łóżka. Przeszłam kilka kroków do kuchni a potem sprawdziłam godzinę na kuchence: 06:40.
Nie miałam nic do roboty, więc włączyłam radio stojące na blacie. Ustawiłam jakąkolwiek stację i rozpoznałam piosenkę, która właśnie grała: PS.:I love you - All American Rejects.
Zauważyłam jakąś notatkę na stole i zaczęłam ją czytać. Okazała się być wiadomością, którą zostawił Naruto.
"Czyli mam 2 h i 20 minut." - pomyślałam - "No cóż, jak zwykle śpi na dworze. To, że mamy tylko jedno łóżko, nie znaczy, że nie mógłby spać na podłodze. Żeby tylko się nie przeziębił. Co prawda jest lato, ale noce są zimne... O czym ja pierdolę. Nie dość, że ja tu sprzątam, piorę i gotuję to jeszcze się o niego martwię. Lepiej zrobię sobie śniadanie."
Podeszłam do lodówki i wyjęłam sok pomarańczowy. Już lepsze to niż woda z kranu. Wlałam go do szklanki, a potem od razu wylałam do zlewu. Był w fazie rozkładu, z resztą zupełnie jak cały ekwipunek naszej lodówki. Musiałam wszystko wyrzucić, na szczęście nie zmarnowało się dużo jedzenia. Wyrzuciłam tylko następujące produkty:
- karton, wyżej wspomnianego, soku pomarańczowego
- karton starego mleka
- spleśniały chleb
- dwie zupki błyskawiczne z datą ważności do 01.01.2007 r.
"To tu leży aż trzy lata?! Fuuuj!" - pomyślałam z obrzydzeniem chwytając zupki dwoma palcami i odsuwając je jak najdalej od siebie.
Postanowiłam wyjść po zakupy. Gdyby nie ja Naruto już dawno umarłby z głodu albo zdychał w męczarniach na OIOM-ie z przypadkiem ciężkiego zatrucia pokarmowego. Udałam się do łazienki, żeby się przygotować do wyjścia. Pierwsze co zobaczyłam po spojrzeniu w lustro to moje włosy - skołtunione jak u psa. Rozczesałam je dokładnie a potem weszłam pod prysznic. Kiedy już się umyłam, zdjęłam mokry bandaż i zrobiłam opatrunek na nowo. Wysuszyłam włosy suszarką i wrzuciłam rzeczy do kosza na pranie. Miałam ochotę na ubranie się w coś innego niż zazwyczaj, więc zdecydowałam się na zmianę stylu na rockowy. Ubrałam się w zwykły t-shirt, czarny sweter i czarną, plisowaną spódnicę a do tego włożyłam białe zakolanówki. Wyglądałam trochę jak w szkolnym mundurku, więc upięłam część włosów w dwa małe kucyki i związałam kokardkami. Pomyślałam, że wyglądam kawaii i wyszłam z łazienki.


Spakowałam do pierwszej lepszej torebki klucze i portfel, włożyłam czarne półbuty, a potem skierowałam się do drzwi. Zamknęłam je za sobą na klucz i po chwili byłam już w drodze do sklepu. Kilka minut później dotarłam do osiedlowego mini-marketu. Weszłam do środka i wzięłam koszyk. Sprawnie przespacerowałam się pomiędzy półkami i niedługo potem stałam przy kasie z pełnym koszykiem. Zapłaciłam, schowałam paragon do portfela (podobno zostawienie go w sklepie przynosi pecha) i wyszłam ze sklepu z kilkoma reklamówkami. Po krótkim spacerze wróciłam do domu. Kiedy rozpakowałam zakupy zajęłam się zrobieniem śniadania. Była już 08:30, więc Naruto miał wrócić za pół godziny. Wyjęłam patelnię i wbiłam na nią 3 jajka. Z zamiłowaniem do sprzętu kuchennego jeździłam metalowym widelcem po teflonowej patelni. O dziwo, jeszcze nigdy nie zadrapałam ani skrawka teflonu. Gdy jajecznica była gotowa przełożyłam ją na talerze - dla mnie mniej-więcej 1/3 z patelni, a dla Naruto wszystko co zostało. Wyjęłam dwie szklanki i wlałam do nich świeży sok jabłkowy. Idealnie zgrałam się z czasem - była dokładnie 09:00 kiedy skończyłam. Jasnowłosy chłopak się spóźniał, więc poczekałam na niego 5 minut. Po tym czasie zaczęłam jeść bez niego. Około 09:10 do domu wparował blondyn. Miałam ochotę go zabić za te 10 minut spóźnienia, ale nie było sensu wywoływać kłótni z samego rana.
- Siadaj i jedz, może jajecznica jest jeszcze ciepła. - powiedziałam obojętnie.
- Już, już tylko ściągnę buty. - odpowiedział wygłodniały chłopak.
Zrzucił buty niedbale w korytarzu i od razu podszedł do stołu. Zjadł szybko, nie mówiąc ani słowa. Wypił sok jednym haustem, po czym wstał i po sobie posprzątał. Zaniepokoiło mnie to, nigdy tego nie robił.
- Nie musisz zmywać, ja to zrobię. - powiedziałam.
- Pomogę ci, daj mi swój talerz. - zaoferował swoją pomoc.
- Naruto-kun, wszystko ok? Dziwnie się zachowujesz... - spytałam zdziwiona jego zachowaniem.
- Chcę po prostu ci pomóc, dopóki jesteś chora. - wytłumaczył się niezdarnie.
- To miłe... proszę. - podałam mu talerz, nadal w szoku.
Usiadłam na łóżku i z rozbawieniem patrzyłam jak myje talerze mydłem do rąk. To było na swój sposób słodkie. Przy płukaniu ustawił jeden z talerzy tak, że woda trysnęła mu prosto w twarz. Zaklął pod nosem i wrócił do mycia naczyń. Nawet nie zauważył moich prób stłumienia śmiechu. Kiedy skończył już myć, wycierać i wkładać do półki naczynia, odezwał się.
- Ej, bo jest taka sprawa... - zaczął wyraźnie czymś zawstydzony.
- Co się stało Naruto-kun? - zmartwiłam się.
- Bo koledzy wybierają Miss Konoha i kazali mi cię przekonać do uczestnictwa. Zgodzisz się? - wypalił.
- A kto to wymyślił? - spytałam sceptycznie.
- Na ten pomysł wpadł Shikamaru, a potem głosowaliśmy i wyszło, że wszyscy oprócz Shino chcieliby zobaczyć koleżanki na wybiegu, oczywiście te najładniejsze. - uśmiechnął się do mnie uśmiechem typu "zgódź-się-na-moje-głupie-i-zboczone-pomysły-bo-cię-skomplementowałem".
- Aha. Beze mnie sobie poradzicie. - nie miałam ochoty na chodzenie po wybiegu ze skręconą kostką.
- Ale no weź, proszę... - wylądał zupełnie jak smutny szczeniaczek.
- Może mogłabym, ale nie będzie żadnego rozbierania się do bikini? - zrobiło mi się żal biednego, przepracowanego shinobi, który miał oczy szczeniaczka.
- Eeee... noo... niee, wcale... - jego niecne zamiary wyszły na jaw.
- Kłamiesz. Widzę to w twoich oczach. - oprzytomniałam.
- No dobra będzie, ale dopiero w finale. Ale jeżeli nie masz ochoty nie musisz tego robić. - ostatnie zdanie w połączeniu z zawiedzionym tonem dało oczekiwany skutek.
- Ok, wezmę w tym udział. Które dziewczyny jeszcze startują? - dałam za wygraną.
- Sakura, Ino, Ten Ten i jakaś Temari z zagranicy. Swoją drogą Shikamaru ma niezły gust... Ała!
Naruto nie zdążył dokończyć ostatniego zdania, bo został walnięty patelnią w głowę. Jestem wyczulona na wszelkiego rodzaju podteksty sugerujące, że dziewczyna to tylko towar a chłopak to jego nabywca i właściciel. Zdarza mu się powiedzieć coś takiego, a wtedy mam zaciesz, bo mogę mu wpierdzielić. Moja sadystyczna natura została właśnie ujawniona: dun, dun.
- Dobra, już dobra. Powiem chłopakom żeby cię wpisali na listę. Konkurs odbędzie się jutro na głównym placu o 13:00, ale dziewczyny mają tam być o 12:00, mówiły o jakimś zebraniu czy coś. - przekazał mi kilka informacji po czym rzucił kilka słów na odchodne - Ja na razie spadam, Tsunade-baachan mnie wzywała, ale przyjdę jeszcze wieczorem. Pa.
Wyszedł prawie tak szybko jak się pojawił i znowu zostałam sama. Nie tracąc czasu zadzwoniłam do Ino wypytać się o ten konkurs.
- Halo? - odebrała telefon i powiedziała zalotnym głosem.
- Cześć, tu Arina. Dzwonię w sprawie konkursu na Miss Konoha. Naruto mnie zgłosił i nie powiedział nic o kategoriach strojów itp., wiesz coś o tym? - przeszłam od razu do konkretów.
- Dobrze, że do mnie dzwonisz. Na konkursie będą 4 kategorie. Najpierw wszystkie ubieramy się w mundurki szkolne z jakiejkolwiek szkoły średniej byle nie odsłaniały za dużo. Chodzimy po wybiegu, mówimy coś o sobie, byle krótko, a potem pokaz talentów już w innym stroju. Tu wybór dowolny. Następnie mamy 20 minut czasu wolnego, a chłopaki głosują, które przechodzą dalej. Potem trzy dziewczyny, które przejdą ubierają się w jakieś kiecki, ale nie bardzo oficjalne. Mają być krótkie, dziewczęce i najlepiej z dekoltem. Dwie, które mają lepsze wyczucie stylu wygrywają i przebierają się w bikini. Jedna z nich - ta, która jest ładniejsza - jest ogłaszana Miss Konoha i chłopaki biją się o nią przez cały kolejny rok. Zrozumiałaś wszystko? - wytłumaczyła mi tonem znawczyni tematu.
- Aż za dobrze, dzięki Ino. - odpowiedziałam krótko - Widzimy się jutro o 12:00 na placu głównym.
- Ok, pa. - rzuciła na pożegnanie.
- Do jutra, cześć. - pożegnałam się.
Odłożyłam słuchawkę i pomyślałam o pustce w mojej szafie i tym, że nie mam co na siebie włożyć.
"Typowe - cała szafa pełna, a ja nie mam nic do ubrania. Szykują się wielkie zakupy." - pomyślałam. Postanowiłam przeszukać całą szafę i zobaczyć czy cokolwiek nadaje się do publicznego noszenia. Znalazłam tylko stare, rzadko używane bikini i pomyślałam, że będzie trzeba kupić nowe.
Wzięłam długopis, kartkę i napisałam krótki liścik do Naruto:
"Naruto, idę na zakupy. Wrócę wieczorem. Wiem, jak zwykle za mało informacji. Myślę, że o 17:30 powinnam już być. Całusy - Arina, 12:36"
Wyszłam z domu i odwiedziłam chyba każdy sklep z ubraniami w Konoha. Po kilku godzinach przymierzania ciuchów wracałam do domu z naręczem toreb. Kupiłam następujące rzeczy:
- białą, baaardzo krótką sukienkę;
- sukienkę udającą mundurek szkolny;
- prześwitującą, białą bluzkę na ramiączkach + biały dół od bikini wyglądający jak spodenki + kowbojski kapelusz.
- gwóźdź programu - czarną sukienkę w stylu goth lolita (na pokaz talentów).
Po długich rozmyślaniach postanowiłam, że zaśpiewam Evanescence - My Immortal na konkurs talentów. Nie mam najczystszego głosu, ale nie fałszuję za bardzo, a nie mam innego talentu. Myśląc o tym w jaki sposób nauczę się do jutra słów piosenki na pamięć i spacerując, około 17:00 wróciłam do domu. Naruto siedział przy stole i czytał jakiś zwój o technikach taijutsu. Przywitałam się z nim i powiedziałam, że zaraz idę spać, bo nie mogę mieć przed konkursem worków pod oczami.
- Wow. Przejmujesz się tym konkursem. - zdziwił się.
- Wcale nie.. No dobra może trochę. Po prostu nie mogę przegrać z byle Sakurą. - wola walki wzięła nade mną górę.
- Aha. Skoro idziesz spać, to ja już pójdę... - powiedział podnosząc się z krzesła.
- Czekaj. Czemu jak idę spać to zawsze wychodzisz? Przeziębisz się i tyle... - zmartwiłam się jego stanem zdrowia.
- Ale tutaj nie mam gdzie spać... - usprawiedliwił się.
- Mogę ci pościelić na podłodze. No weź, zostań. - uśmiechnęłam się lekko.
- Skoro nalegasz. Tylko, że jest mały problem - my nie mamy drugiej pościeli. - uświadomił mi w tym momencie, że istotnie nie miał gdzie spać.
- Zawsze możesz spać ze mną.. - zasugerowałam cicho.
- Nie przeszkadza ci to? - spytał.
- Nie, będzie mi cieplej. - odpowiedziałam.
- Ok. Na razie nie chce mi się spać. Śpij a ja może przyjdę później. - nadal musiał przetrawić moją dziwną propozycję.
Weszłam do łazienki i przebrałam się w pidżamę. Czyli tylko w bieliznę i jego starą, za dużą na mnie koszulkę. Wyszłam dosłownie po minucie.
- Oyasumi. ^^ - powiedziałam mu na dobranoc.
Podeszłam do okna i zasunęłam zasłony. Położyłam się na łóżku, zwinęłam w kulkę jak kot i po chwili zasnęłam. Ostatnie co zobaczyłam, to jego mina na widok mnie w swojej starej koszulce. Był jednocześnie rozbawiony i rozczulony. Coś jak to: ^w^. Inaczej tego nie umiem opisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz