wtorek, 7 lutego 2012

Rozdział 6

Czytaj z  piosenką.

Obudziłam się wcześnie rano na podłodze. Spojrzałam na zegarek 03:00 rano.. "O holy shit!" Miałam iść znowu na dach. Szybko poszłam do łazienki się przebrać. Włożyłam sukienkę-mundurek, bo jest nadzwyczajnie wygodna. Nie chciało mi się myć włosów. Stwierdziłam, że zrobię to rano. Gdy skończyłam szybko wyszłam przez okno na dach. "Śliczna noc dzisiaj.." Przeskoczyłam szybko po dachach i weszłam na Dach Lampionów. Co dziwne on tam był. "Czekał? Nie, nie możliwe. Pewnie to rzeczywiście jego miejsce."
J - Cześć..
G - Hmm? O hej, Arina.
J - Mogę się przysiąść?
G - Jasne. I co, pójdziesz ze mną na ramen?
J - Oczywiście. Ale dopiero o 12:00. Muszę zjeść coś normalnego na śniadanie. ^^
G - Okay. Widziałem cię na konkursie.
J - Masakra, wiem. Ale jedyne co mi się podobało to sukienka goth. A tobie co się najbardziej podobało w konkursie?
G - Hmm.. Nie wiem. Wiem tylko, że moim zdaniem masz lepszy talent od reszty dziewczyn.
J - Hehe. Przestań.. <blush>
G - Nie no, na serio. Skromna jesteś.
J - Wcale nie, ale przestań, bo jeszcze w samouwielbienie wpadnę. xDD
G - ^w^
J - Czemu masz taką minę? O.o
G - Pomyślałem o czymś.
J - O czym?
G - O tym, co by było gdybym zaczął cię teraz gonić po dachach.
J - CRAZY! I like it. ^^ A więc złap mnie!~
I zaczęłam się z nim bawić w berka po dachach. Dwa razy prawie spadłam, ale złapał mnie tym swoim piaskiem (dalej nie odkryłam jak on to robi). Słońce zaczęło wschodzić, więc chciałam wracać do domu, ale z drugiej strony było tak fajnie..
J - Muszę już wracać. Naruto-kun będzie się martwił.
G - Zachowujesz się jakby był twoim ojcem..
J - W sumie masz rację. Nie zaszkodzi mu to. Co teraz? Berek mi się już trochę znudził.
G - Pójdziemy do lasu? Tylko jest jeden problem - nie wiem gdzie wy tu macie las.
J - Dookoła wioski. >.< Ok, chodźmy.
I poszliśmy do lasu. Gaara próbował mnie nauczyć chodzenia po drzewach - skończyło się na 5 siniakach i wnoszeniu mnie na drzewo rosnące prostopadle (!) do ziemi.
J - Waaa! Zostaw mnie już, bo zacznę wrzeszczeć, że mnie gwałcą!!
G - To wrzeszcz. I tak nikt nie usłyszy. :3
J - Aaaaaaaaaa! OMG!! On mnie porwał i chce zgwałcić, a ja to zaczynam lubić!!
G - O.o?
J - "To wrzeszcz. I tak nikt nie usłyszy." - czy to nie twoje słowa.
G - Nie wiedziałem, że to zrobisz.
J - Znasz tę piosenkę: "People call me CRAZY, CRAZY.". To jest jakby o mnie. ^^
G - Acha. Spoko. W mojej wiosce jest raczej coś takiego: "Nieee!! Bo cięę zniszczyyyy!!" na mój widok. <lol>
J - Hahaha. xD A nie "się"?
G - No właśnie nie.
J - Acha. To coś jak z Naruto. Ale on się nie przejmuje i w kółko tylko "chcę być hokage, będę hokage".
G - Heh. Mamy z tym Naruto coś wspólnego.
J - Taa. Teoretycznie macie oboje mózg. ^w^
G - Ej!
J - No dobra, już dobra. Ale ja tak się lubię z tobą droczyć.
G - Od kiedy? Znamy się dopiero 4 dzień.
J - To dużo. Ale i tak nawet za 4 lata nie będziemy znać się dobrze nawzajem. Ludzie to dziwne istoty - możesz poznać zupełnie jedną z nich, ale nigdy nie zrozumiesz przez to innych ludzi.
G - Racja. Każdy tak naprawdę zna dobrze tylko siebie.
J - Która godzina? Nie wzięłam telefonu.
G - 06:43, a co?
J - Acha. To może powinnam już wracać?
G - A musisz?
J - Teraz już tak.
G - Mogę cię odprowadzić. Nie mam co robić, a mój sensei jest nudny. W kółko nawija tylko o egzaminie..
J - A właśnie, kiedy ma być ten egzamin?
G - Jednak go nie będzie, bo Hokage się fochnęła na młodzież z Otogakure. Podobno nie szanują ciszy nocnej i cały czas coś grają, albo śpiewają.
J - Super. Ile jeszcze tu zostaniesz?
G - Tak ze dwa tygodnie. Mamy wakacje, więc po co wracać do Suny?
J - Racja.
No i tak gadając doszliśmy pod moje drzwi. Weszłam do środka i się z nim pożegnałam. Naruto jeszcze spał. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Umyłam włosy szamponem i odżywką. Uczesałam je i związałam w koka. Umyłam twarz i zęby, po czym rozpuściłam i znowu rozczesałam włosy. Przebrałam się w jasne dżinsowe rurki i czarny T-shirt, tym razem własny. Wyszłam z łazienki. Chciałam obudzić Naruto, więc walnęłam go patelnią. Okazało się, że to klon. Pod nim leżała karteczka:
"Zasypiam obok ciebie, a rano już cię nie ma. >.< Nie wiem co robisz, ale martwiłem się, więc poszedłem cię szukać do lasu. Jak wrócisz mam nadzieję, że zabijesz klona patelnią. Wtedy wrócę. Sincerely yours, Naruto."
"Czyli dobrze, że go walnęłam. xD Nawet jakby był to prawdziwy Naruto frajda jest ta sama. :3" Poczekałam na niego, a przy okazji usmażyłam sobie naleśniki. Ale zanim zdążyłam sięgnąć po pierwszego on zjawił się w drzwiach.
N - Czy ty wiesz jakie to uczucie szukać kogoś od rana, bo zapomniał zostawić kartki? O naleśniki. Daj trochę.. *.*
J - Ok. Masz, ja chcę te trzy, a ty możesz wziąć resztę. Dzisiaj o 12:00 idę z Gaarą na ramen. Wrócę pewnie późno, więc się nie martw.
N - Gaara to ten, co cię zaniósł do szpitala?
J - No. A co, nie lubisz go?
N - Nie, nic. Rozmawiałem z nim na konkursie. Wydawał się sympatyczny. Jest już po 08:00. Idę z Jiraiyą poćwiczyć do egzaminu.
J - Mogę iść z tobą?
N - No nie wiem..
J - <puppyeye no jutsu> Onegaiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii?
N - Dobra, możesz iść. Tylko się nie przeraź jak zemdleję.
J - A dlaczego?
N - Po prostu ze zmęczenia. Mój trening polega na zrobieniu duuuuuużej ilości klonów i wykorzystaniu całej własnej chakry żeby móc korzystać z chakry Kyuubi'ego.
J - Acha. Rozumiem. Przez to mdlejesz. No to idziemy?
N - Tak. Chodźmy.
I poszliśmy gdzieś do lasu. Ale nie tego co byłam z Gaarą. Był tam taki ładny strumyk, ale mogłam usłyszeć, że za parę metrów jest ogromny wodospad. Brr. Jirayi jeszcze nie było, więc zaczęliśmy się wygłupiać.
(dop. autorki: skończyła się muzyka, więc teraz słuchaj tego.)
N - A co byś zrobiła jakbym cię teraz wrzucił do wody?
J - Utonęłabym, a co?
N - Acha. Nie próbowałabyś pływać?
J - Najpierw moje ciało wpadłoby w panikę i szarpałabym się przez chwilę, ale za parę sekund uświadomiłabym sobie, że tylko tracę tlen. Potem przestałabym się ruszać i spadałabym w dół na dno strumyka. Za parę sekund spadłabym razem z biegiem wodospadu, a potem roztrzaskała się o skały na mokrą plamę. A co?
N - Gdzie ty tu widzisz wodospad?
J - Ja go czuję i słyszę, że woda przyspiesza, a za krzakami spada ostro w dół. Nie czujesz jej energii?
N - Niestety nie. Byłabyś dobrym ninja. Wszystko wiesz przed tym jak się zdarzy.
J - Nie wiem, ale chyba nie skoro nie chcieli mnie przyjąć do akademii. Chociaż tyle, że mnie nauczyłeś tej jednej techniki.
N - Jakie ja? Ja jej zrobić nie potrafię, a ty za pierwszym razem. To nie fair.
J - Ale ta technika jest na poziomie C. Powinieneś ją umieć skoro umiesz rasengan. Suiton: mizuranpa (woda: wielka fala) jest najłatwiejszą techniką jaką w życiu widziałam.
N - Co nie zmienia faktu, że jej nie umiem. >.<
J - Hahaha. Może woda to po prostu nie twój żywioł.
N - Prawdopodobnie tak. Heh.
I wtedy wpadł Jirayia. Wkurwiony Jirayia.
Jirayia - Spokój tam, panienki mi spłoszyliście!
J - Co?! Ty stary zboczeńcu, jak ci zaraz wpie***** to nawet Tsunade ci nie pomoże!
Jirayia - A co ty niby umiesz oprócz tej swojej "wielkiej fali"?
J - To!
I wtedy dostał patelnią tak mocno, że się wykrzywiła.
Jirayia -Ała! Widzę, że masz temperament.
J - I nie tylko. Wiesz może która godzina?
Jirayia - Nie mam zegarka.
N - Jest dopiero 09:00.
J - Acha. Powiesz mi jak będzie 11:00? Muszę dojść na czas do domu.
N - Ok. A teraz siadaj z boku i obserwuj trening.
No to usiadłam na kamieniu i patrzyłam jak wykorzystuje chakrę. Potem było ciekawiej. Obudził w sobie Kyuubiego i zaczął się zmieniać. Najpierw czerwona chakra otoczyła jego ciało i stworzyła jeden ogon. Oczy miał czerwone i ze źrenicami jak u kota. Wytworzył drugi ogon i zaczął ćwiczyć jutsu przywołania. Przywołał jakąś żabę. Dosyć dużą. Ale jak ją odwołał i chciał jeszcze raz to Jirayia powiedział, że powinnam już iść, bo jest 11:15.
J - Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej?
Jirayia - To było za patelnię.
J - Wielkie dzięki. Jak ja teraz mam wrócić? Nigdy tu nie byłam.
N - Idź cały czas prosto. Miasto jest nie daleko.
J - Dzięki. To pa!
No i zaczęłam biec między drzewami. Po chwili wypadłam z lasu na ulicę. Stanęłam w miejscu i się rozejrzałam. Byłam już nie daleko mojego domu. Pobiegłam pędem do drzwi i weszłam do środka. Spojrzałam na zegarek: 11:36. To nie tak późno. Poszłam do łazienki i przebrałam się w czerwoną bluzkę-bokserkę z koronką i włożyłam czarne szorty. Wyczesałam liście z włosów, a potem upięłam je w warkocz z boku. Oczywiście użyłam perfum. Spakowałam rzeczy do torebki, a potem usłyszałam dzwonek do drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz