wtorek, 7 lutego 2012

Rozdział 9


Poprzedni rozdział był krótki, więc nad tym się postarałam, ale jest bez muzyki, bo jest dokładnie 03:10 nad ranem. Muszę chociaż chwilę pospać. Niestety nie jestem jak Gaara i nie mogę tworzyć "all day, all night".

Edit: Muzyka jest tu. Wyspałam się już, więc jej poszukałam.

Weszłam do sklepu. Dzwonki przy drzwiach zabrzęczały. "Całkiem przyjemny dźwięk." - pomyślałam. Podeszłam do lady.
J - Umm? Przepraszam?
Sprzedawca 2 - Tak?
J - Ja.. czy mógłbyś może.. nauczyć mnie grać na gitarze?
Sprzedawca 2 - Cóż ja tylko sprzedaję gitary. Pytasz niewłaściwą osobę.
J - No cóż. Sayo..
Sprzedawca 2 - Czekaj! A tak w ogóle jestem Akira.
J - Watashi wa Arina desu. Miło cię poznać.
Akira - O. Widzę, że znasz japoński.
J - Tylko trochę. Wolę mówić po angielsku.
Akira - Heh. I tu jest mały problem, bo ja nie jestem zbyt dobry z angielskiego.
J - Spoko. Jakoś się dogadamy. To mógłbyś mnie nauczyć? Onegai?
Akira - Czy ja wiem.. Mój szef może się wkurzyć.
J - Kudasai..?
Akira - Naprawdę musiałbym się spytać szefa.
J - Watashi ga tanomu.
Akira - To mnie zaskoczyłaś. No dobra. Aż tak ci na tym zależy?
J - Hai!
Akira - Ok, skoro tak to od jutra możemy zacząć naukę. Dzisiaj wybierzesz rodzaj gitary.
J - Wiesz, bo jest taki mały problem - nie znam się na tym ani trochę.
Akira - Acha. Duży ten "mały problem", ale da się to zmienić.
J - Serio? Co muszę zrobić?
Akira - Najpierw powiedz co chcesz grać na tej gitarze.
J - Znasz The Red Jumpsuit Apparatus - Angels Cry?
Akira - Kojarzę.
J - To właśnie jedyna piosenka jaką chcę umieć zagrać.
Akira - No dobra. Hmm. Choć, pokarzę ci gitarę odpowiednią do tej piosenki.
J - Mhm.
Poszliśmy w głąb sklepu. Na ścianie w dużym pomieszczeniu wisiało ze 100 gitar różnych rodzajów. Akira poszedł na sam koniec ściany i wybrał najładniejszą gitarę. Nie ze wszystkich w sklepie, ale z tego rodzaju, czyli zwyczajnych. Była z jasnego klonowego drewna polakierowana na wysoki połysk. Prześliczna. Akira postanowił zaprezentować mi brzmienie tej gitary. Szarpnął struny i zagrał fragment jakiegoś utworu.




Akira - I co o tym sądzisz?
J - Wow.
Akira - I tyle?
J - ...
Akira - Hej, powiedz coś.
J - ... Sorry. Nigdy wcześniej nie słyszałam na żywo jak ktoś ładnie gra na gitarze.
Akira - Ok... W każdym razie weź tę gitarę.. ale nie tak!
J - To jak? Jak mam ją trzymać? Jak ustawić palce? Trochę się boję, że jestem beznadziejna.
Akira - Za pierwszym razem każdy jest. Daj tą gitarę, pokażę ci.
I tak minęła mi pierwsza lekcja. Z dumą przyznaję - nie było aż tak źle. Przynajmniej tak mówił Akira. Po godzinie tłumaczenia mi co, od czego jest w tym instrumencie stwierdził, że na dzisiaj wystarczy i żebym przyszła następnego dnia o tej samej porze - szefa wtedy nie ma. xD Kiedy wróciłam do domu było około 13:00. "Ech.. Mam jeszcze cały dzień wolny. Co by tu robić? Chciałabym żeby Naruto wrócił już do domu. Miałabym zajęcie - ugotowałabym mu coś, a potem wymigała się od jedzenia. Lubię gotować, ale później często nie mam ochoty tego jeść. Najem się oczami a potem nie jestem głodna. Dziwne. Gdybym nie potrzebowała jedzenia nic bym nie jadła. I znowu myślę do siebie. ^^ Jak się przyzwyczaić to nawet nie jest takie złe. Ale już dosyć tej narracji." Nie doczekałam się powrotu Naruto (Co z tego, że czekałam 5 minut?), więc poszłam do kwiaciarni pogadać z Ino. Albo raczej posłuchać jak ona mówi. "~Whatever~" - pomyślałam i weszłam do kwiaciarni przez oszklone drzwi.
J - Konnichiwa!
I - Konnichiwa! Słyszałaś co się stało z Naruto?
J - Nie, co takiego?
I - Wylądował w szpitalu.
J - Serio? To okropne!
I - Przeholował na treningu - wykorzystał całe zapasy czakry. Co za lekkomyślność.
J - A chociaż czuje się lepiej?
I - Nie wiem, nie byłam u niego.
J - Ja z chęcią go odwiedzę. Które kwiaty byś mu dała?
I - Kwiaty..? Najlepiej cięte. Jakieś specjalne życzenie?
J - Chciałabym żeby były pomarańczowe albo żółte.
I - To może żółta lilia?
J - Może być. Jedną gałązkę bez żadnych ozdób.




I - Proszę... No idź już.
J - Nie idziesz ze mną?
I - Nie mogę. Muszę tu zostać. Albo poczekaj chwilę.
J - Ok.
I - Mamo, wychodzę z Ariną! - <rusza dłonią: bla, bla, bla> - Zaraz wrócę, pa!
J - Czyli jednak możesz wyjść.
Wyszłyśmy z kwiaciarni. Skierowałyśmy się w stronę szpitala. Kiedy przechodziłyśmy drogą przez miasto przestraszyłam się, ale Ino prawie dostała zawału. Zawiał lekko wiatr i zaszumiały liście. A tu nagle usłyszałyśmy za sobą:
G - Buuu!
J - O Boże! <chwytając się za serce> Chcesz żebym dostała zawału?
G - Sorry. A poza tym: co cię nie zabije, to cię wzmocni.
I - A co ja mam powiedzieć? Przeraziło mnie to.. Zaraz, ty go znasz?
J - No. A co?
I - A bo ja wiem? Może to, że dopiero pierwszy raz go widzę?
J - Lol. To muszę was przedstawić. Gaara - Ino, Ino - Gaara.
G - Yhm. Gdzie zmierzasz Arina?
J - Idziemy razem z Ino do szpitala odwiedzić Naruto.
G - A co mu jest?
J - Nawet nie udawaj, że cię to obchodzi.
G - Nie, na serio się pytam.
I - Przesadził na treningu i teraz leży na oddziale.
G - Masz rację, co ja będę udawał, że mnie to obchodzi. To ja wracam już do domu, bo siostra się wkurzy. Miałem nie wychodzić. <przewraca oczami> Bo jeszcze się potknę i nogę złamię.
J - Heheheh. Faktycznie wracaj. A tak na serio - czego się czepia?
G - <spojrzenie na Ino> Powiem ci wieczorem, ok? Tam gdzie zawsze.
J - Będę. To pa.
G - Pa.
I rozsypał się w drobinki piasku.
I - Pa.. Kim on jest? Ma siostrę? Dlaczego jest z Suny, a siedzi w Konoha? I ile razy już byłaś z nim "tam gdzie zawsze"?
J - O Boshhhh... Ino, proszę cię, nie pytaj. Im mniej wiesz tym dla ciebie, i dla mnie, lepiej.
I - Nie jesteś dzisiaj rozmowna. No cóż, skoro tak, chodźmy dalej.
Niedługo potem doszłyśmy do szpitala. Weszłyśmy po schodach głównym wejściem i zapisałyśmy na liście gości w recepcji. Skierowałyśmy się do sali gdzie leżał Naruto. Weszłyśmy po cichu do środka. Naruto spał wykończony na szpitalnym łóżku. Od zawsze wyglądał jak małe dziecko jak spał. Na szafce obok łóżka stał szklany flakon. Napełniłam go wodą i włożyłam do niego lilię. Usiadłam na krześle obok Naruto. Cisza była jakaś niezręczna, więc postanowiłam jednak opowiedzieć Ino coś o mojej znajomości z Gaarą.
J - Ino? Jak chcesz to mogę ci coś powiedzieć, ale na własną odpowiedzialność. - powiedziałam szeptem.
I - Na serio?
J - Pewnie. Ale nie za dużo. Nie chcę żeby cała Konoha o tym wiedziała.
Ino przytaknęła. Opowiedziałam jej o tym jak "przypadkowo" wpadłam na niego na ulicy. Oczywiście nie powiedziałam jej o tym, że to zaplanowałam. Powiedziałam jej też o tym jak Tsunade się na niego wydarła, ale nic co miało miejsce później.
J - I to by było tyle ile musisz wiedzieć.
I - Tylko tyle? Raany..
J - Więcej ci nie powiem. Naruto do tej pory nie wie więcej od ciebie i chcę żeby tak zostało.
I - Dobra. <foch>
Jak skończyłyśmy rozmawiać, wyszłyśmy ze szpitala. Odprowadziłam Ino najbardziej okrężną drogą - przez las, park i kawiarnię,w której zamówiłyśmy cappuccino, a potem wróciłam do domu. Było około 17:00. Przebrałam się w ciemne jeansowe rurki i mój brązowy T-shirt, po czym zwędziłam Naruto jego ulubioną pomarańczową bluzę i włożyłam trampki. "Mrrr. Ale ciepło.. A teraz na dach." Jak pomyślałam, tak zrobiłam - jak zwykle przeskoczyłam lekko po dachach i wdrapałam się na szczyt Dachu Lampionów. Gaary jeszcze nie było. "Jeszcze widno - mam chwilę spokoju. I słuchawki na własność. ^^" Niedługo się ściemniło. Wyłączyłam muzykę i wyjęłam słuchawki z uszu. Nie chciałam, żeby mnie znowu przestraszył. Tym razem "teleportował się" dalej ode mnie tak, że musiał podejść. Usłyszałam go i się odwróciłam.
J - Cześć.
G - Cześć. Dzisiaj, widzę, jesteś wcześniej.
J - Tak. Powiesz mi o co wtedy chodziło? Dlaczego Temari i Kankurou chcą cię trzymać w domu?
G - To nie do końca oni. Mój sensei im kazał, bo "stanowię zagrożenie dla mieszkańców wioski".
J - Och. Szkoda, bo chciałam znowu pójść z tobą do lasu.
G - Nie da rady. Sensei mnie pilnuje. Mógłbym, co prawda, wyjść, ale on od razu się wścieknie i napisze do przełożonych.
J - Jak mają cię wywalić, to lepiej nie podpadaj. Możesz tu przychodzić w nocy, jak teraz.
G - Mhm. Dasz słuchawkę?
J - Jasne.
No i tak minęła mi prawie cała noc. Zasnęłabym tam, więc około 03:00 nad ranem wróciłam do domu.

I podobnie mijały mi dni, aż nadszedł ostatni dzień kursu grania na gitarze - tydzień później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz