niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 16

~INFO~
Dzisiaj mało, bo jest już dosyć późno, a jutro poniedziałek. Prawie wakacje, więc napiszę następny rozdział najszybciej jak będę mogła. Niezbyt łatwo pisać o podróży, więc myślę, że nie jest tragicznie, ale nie mam czasu na pisanie o następnym dniu. Nie dodaję soundtrack'ów, bo muszę iść spać. I sorry za obrazek, ale po prostu nikt nie rysuje ładnych, martwych i trochę straszniejszych blondynek, więc znalazłam tylko to.

Obudziłam się jeszcze przed wschodem słońca. Poszukałam telefonu i sprawdziłam godzinę - 04:15.
Wyszłam ze śpiwora i dokładnie go złożyłam. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam nad rzekę się ubrać i umyć włosy. Rozebrałam się i weszłam do wody żeby się wykąpać. Była kurewsko zimna, ale czego się nie robi na misji żeby jakoś wyglądać. Kiedy płukałam włosy z szamponu moją nogę zaatakowała jakaś ryba. Mój wrzask było pewnie słychać w promieniu 20 km. Kiedy już wyszłam z wody obiecałam sobie nigdy więcej nie wejść do tej rzeki. Ubrałam się szybko i wróciłam do chłopaków.
Deidara - Nic ci nie jest? Obudził mnie twój krzyk, un.
Ja - Nie, tylko zaatakowała mnie jakaś ryba. Fuj.
Sasori - Trzeba było złowić na śniadanie.
Ja - Jasne, myślałam wtedy o tym, że jestem głodna, a nie o tym, żeby mnie nie przewróciła, bo nie umiem pływać.
Deidara - Jak można nie umieć pływać, un? To jest dosyć proste, wystarczy machać rękami i nogami, un.
Ja - Można. Głęboka woda mnie przeraża. Próbowałam się nauczyć pływać, ale to nie takie proste, bo za każdym razem spadam na dno basenu i nie mogę się wydostać na powierzchnię. Czuję się jak mały kamień tonący w oceanie.
Sasori - Przestańcie się kłócić, tylko powiedzcie co zjecie na śniadanie.
Ja - Eee, a co jest do wyboru?
Sasori - Herbata znad ogniska, ryba jeśli ktoś złowi, ewentualnie jakiś wróbel albo wiewiórka.
Ja - Herbatę poproszę.
Deidara - Idę złowić rybę, z/w.
Deidara sobie poszedł, więc zostaliśmy z Sasorim sami. Rozpalił ognisko i zajął się herbatą.
Ja - Uhm... Dzięki. Jesteś naprawdę miły. Na początku zachowywałeś się inaczej.
Sasori - Jak skurwiel? Wiem. Jak żyjesz z bandą przestępców to już tak masz.
Ja - Mhm. Nie chciałabym się tak zachowywać jeśli będę tu dłużej mieszkać. Jestem dobrze wychowana przez setki przeczytanych książek. I przyjaciela, który też nie miał nikogo.
Sasori - Skoro tak, to na pewno nic ci nie będzie. Serio przeczytałaś setki książek?
Ja - Myślę, że tak, chociaż nie wiem ile dokładnie ich było. Odkąd pamiętam potrafiłam płynnie czytać. Czyli odkąd znalazłam się w Konoha. Na początku czytałam z nudów, a potem uznałam, że chciałabym być wykształcona. Moje pierwsze książki to była literatura fantastyczna, a potem zaczęłam czytać klasykę. Dlatego mówię trochę inaczej niż wszyscy w moim wieku, ale nie bardzo zauważalnie. Tylko niektóre frazy są inne.
Sasori - Sprawiasz wrażenie jakbyś była starsza niż twoi rówieśnicy, a jednocześnie jesteś trochę dziecinna. To dziwne, ale ciekawe.
Ja - Dziecinna? No, może czasami. Ale nie lubię tego, bo kiedyś rówieśnicy Naruto śmiali się ze mnie. Z tego, że jestem dziecinna i z tego, że nie jestem ninja.
Sasori - Ale to... fajne, w pewien sposób.
Ja - Dlaczego? Jestem słaba przez to, że nie jestem ninja. I muszę mieć kogoś w roli ochroniarza.
Sasori - Nie o to... Nieważne. Deidara idzie.
Ja - Co z tego? Chyba mogę z tobą rozmawiać w jego obecności?
Sasori - Tak, ale... przy innych mów do mnie "danna".
Ja - Ok, skoro chcesz, Sasori no danna.
Deidara wyłonił się z krzaków za moimi plecami. Niósł w ręce dosyć dużą rybę, która jeszcze się szamotała. Podszedł do ogniska, wybrał jakiś patyk ze sterty obok niego i nabił nań rybę. Odwróciłam wzrok. Usłyszałam jak ryba zamarła w bezruchu.
Deidara - O czym rozmawialiście jak mnie nie było, un?
Ja & Sasori jednocześnie - O książkach.
Deidara - Dobra, bez nerwów, un. Wierzę wam, un.
Ja - A o czym miałabym rozmawiać z danną?
Deidara - Nie wiem, o truciznach, un.
Ja - Nie znam się na tym.
Deidara - Racja, nieważne, un.
Sasori - Herbata gotowa. Czysto teoretycznie pytam czy słodzisz, bo nie mam cukru.
Ja - Dzięki. Nie słodzę, nie przejmuj się.
Sasori - Ekhm.
Ja - Danna.
Trochę później kiedy ryba już się upiekła.
Deidara - Nee, Sasori no danna? (Hej, Sasori no danna?)
Sasori - Co?
Deidara - Anata wa Arina ga sukidesu ka? (Lubisz Arinę?)
Ja - WTF?
Sasori - *pluje herbatą* Nani?! (Co?!)
Deidara - Boku wa bakajanai, Sasori no danna. (Nie jestem idiotą, Sasori no danna.)
Sasori - *wyjmuje zatruty kunai* Urusai! (Zamknij się!)
Ja - Dowiem się o co chodzi...? Dlaczego miałby mnie nie lubić? Jesteśmy tylko znajomymi, ale chyba powinien mnie lubić chociaż trochę.
Deidara - Hahaha. O nic, tylko lubię czasem się z nim pokłócić.
Ja - Aha, ok.
Sasori - Taa. On po prostu lubi mnie czasem wkurwić, jak to stary znajomy.
Ja - Naruto się tak ze mną kłócił. Nie ma to jak wyzwiska, a potem ramen na zgodę. ^^
Deidara - No, mniej więcej. Niedługo ruszamy, wschód słońca już minął.
Ja - Ok. Tym razem chyba nie zemdleję ze zmęczenia.
Sasori - To dobrze, bo trochę ważysz.
Ja - Tylko 35 kg. To chyba nie dużo.
Deidara - Serio? Daj się podnieść, to zobaczymy czy rzeczywiście tyle ważysz.
Ja - Ok.
Deidara mnie podniósł i z niedowierzaniem spojrzał na Sasoriego.
Deidara - Co ty gadasz danna, jest lekka jak piórko.
Sasori - Tylko tak mówię, postaw ją.
Ja - Dlaczego? Szczerze mówiąc nie chce mi się iść cały dzień.
Deidara - Ale z ciebie leń. Nie będę cię niósł jeśli możesz iść.
Postawił mnie z powrotem na ziemi.
Ja - No dobra, gomen. Spakuję się i wyruszamy.
Podeszłam do śpiwora złożonego w kostkę i z trudem upchałam go do torby. Potem włożyłam kosmetyki, a na sam koniec ciuchy. Do mniejszej kieszeni schowałam telefon i właściwie byłam gotowa do drogi. Deidara i Sasori spakowali się wcześniej. Włożyłam torbę na ramię i poszłam za Deidarą. Tym razem nie rozmawialiśmy dużo, tylko co jakiś czas wymienialiśmy informacje o pogodzie albo muzyce. Kiedy zbliżała się godz. 15:00 znowu zrobiłam się strasznie zmęczona, ale nie chciałam sprawiać kłopotu. Zamykały mi się oczy, ale postanowiłam nie zasnąć za wszelką cenę. Dałam radę dotrzeć do drugiego miejsca postoju o własnych siłach, ale od razu położyłam się na ziemi z torbą pod głową i zasnęłam. Nie miałam siły nawet wyjąć śpiwora ani się przebrać.
Stałam na moście bez barierki wpatrzona w ciemność. Pod stopami miałam tory kolejowe. Przeczucie kazało mi spojrzeć za siebie. Zobaczyłam w oddali przybliżające się światło. A zaraz potem usłyszałam głos w mojej głowie: "Kiedy widzisz światełko w tunelu, to spierdalaj, bo to pociąg." Przestałam patrzeć na to światło i zaczęłam uciekać. Najszybciej jak mogłam biegłam po torach, żeby tylko zejść z tego mostu, ale on zdawał się nie mieć końca. Kiedy usłyszałam pociąg tuż za sobą zdecydowałam - zginę pod pociągiem, albo w wodzie. W wodzie miałam większe szanse na przeżycie. Skoczyłam w ciemność w ostatniej chwili. Spadałam długo, jakby z wysokiego budynku. Kiedy myślałam, że już nie spadnę uderzyłam w wodę, przez upadek z tej wysokości twardą jak beton. Wypuściłam powietrze z płuc w niemym krzyku i zaraz tego pożałowałam. Wpadłam pod wodę i zaczęłam ruszać rękami aby się wydostać, ale tylko wpadałam głębiej. Brakowało mi tlenu, więc po walce z własnym ciałem w wyniku skurczu mięśni nabrałam wody w płuca. Poczułam się jakbym oddychała ogniem. Łzy poleciały mi z zaczerwienionych oczu. Ostatnim wysiłkiem spróbowałam wypłynąć, ale nic z tego. Nagle poczułam pod plecami piasek. Odwróciłam wzrok i okazało się, że leżę na dnie jeziora. Popatrzyłam w górę i zrozumiałam, że od powierzchni dzieli mnie około 60 metrów. Zamknęłam oczy i wzięłam ostatni wdech wody w płuca. Wtedy poczułam, że się unoszę, więc otworzyłam oczy. Leciałam w powietrzu nad wodą. Spróbowałam oddychać, ale nic się nie stało. Podleciałam trochę bliżej do wody i stanęłam na niej. Pod spodem było coś białego, wypływało na powierzchnię. Za chwilę, gdy się wynurzyło, mogłam dokładnie zobaczyć co to jest. To było moje ciało. Miałam zamknięte oczy i ręce położone wzdłuż tułowia. Moje mokre włosy były zanurzone w wodzie, a sine usta lekko otwarte. Jedyne co świadczyło o mojej walce z wodą były wodorosty owinięte wokół mojego pasa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz