czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 19

~INFO:
Napisałam to ponad trzy tygodnie temu, ale zupełnie nie miałam czasu zrobić korekty.
Soundtrack: nie chce mi się wstawiać

Po koszmarze z serem-zombie nie miałam już żadnych snów. Obudziłam się o 03:00. Usiadłam. Już miałam wstać, ale Sasori mnie powstrzymał.
Sasori - O nie. Osiem godzin, obiecałaś.
Ja - Ale chyba już minęło osiem?
Sasori - Jeszcze godzina i cię puszczę.
Ja - Phi! Zboczeniec.
Sasori - To nie tak! I minęło dopiero siedem godzin.
Ja - Ok, ok. Dobranoc.
~5 minut później~
Ja - Sasori-kuuuuun~?
Sasori - No tylko nie "kun". -.- Co?
Ja - A teraz już minęła godzina?
Sasori - Nie. Minęło pięć minut. Idź spać.
Ja - Ok...
~kolejne 5 minut później~
Ja - Danna?
Sasori - Co znowu?
Ja - Bo mi jest gorąco.
Sasori - To wywal kołdrę na podłogę.
Ja - Nie mogę.
Sasori - Czemu?
Ja - Bo mi będzie zimno.
Sasori - Ale masz problemy...
Ja - To bardzo poważny problem.
Sasori - Ta, jasne. I mam ci teraz pozwolić wstać, zgadłem?
Ja - Właściwie to chciałam, żebyś uchylił okno.
Sasori - Aha, ok.
Ja - Dzięki. Oyasumi.
~5 minut później~
Ja - Da...
Sasori - Czy ty próbujesz mnie do reszty wkur.. ekhm.. zdenerwować?
Ja - Nie, przepraszam. Chciałam spytać co ty tak właściwie robisz jak nie śpisz, ale już nieważne.
Sasori - Czasami śpię z przyzwyczajenia. Czasami myślę o różnych rzeczach.
Ja - Aha. A o czym myślisz?
Sasori - To zależy.
Ja - A nie nudzi ci się?
Sasori - Nie.
Ja - A fajnie być lalką.
Sasori - Ta.
Ja - A zamieniłbyś mnie?
Sasori - Nie.
Ja - Dlaczego?
Sasori - Bo jest nikła szansa, że byś to przeżyła.
Ja - Aha. A jak ty sam siebie zamieniłeś?
Sasori - To długa historia.
Ja - Mamy czas.
Sasori - Czy ty nie miałaś spać?
Ja - Ale ja nie mogę zasnąć.
Sasori - Oyasumi-nasai.
Ja - Dobra, dobra.. -.-
~znowu za 5 minut~
Ja - Sasori? Śpisz?
Sasori - Taa.
Ja - Bo ja nie. *uśmieeeech*
Sasori - Trudny masz charakter wiesz?
Ja - Wiem. :3
Sasori - Minęło już 20 minut odkąd kazałem ci zasnąć.
Ja - Wieeem. :3
Sasori - A ty dalej nie śpisz.
Ja - Wieeem. :3
Sasori - Czy łaskawie mogłabyś się zamknąć i mnie posłuchać?
Ja - Też cię kochaaam. :3
Sasori - To zmienia postać rzeczy.
Ja - Serio? :D
Sasori - Tak. Dobranoc, kotku.
Ja - No super. Nawzajem. Kochanie.
~5 minut później~
*cisza*
~10 minut później~
*cisza*
~15 minut później~
"Chyba częściej muszę jej mówić kotku." - pomyślał Sasori.
Ja - Sasori-kun...
"No świetnie."
Sasori - Co?
Ja - Już nic, sprawdzałam czy śpisz. Jeszcze tylko 10 minut wiesz?
Sasori - Wiem.
Ja - Chyba zrobiłam się trochę śpiąca. *ziew*
Sasori - Serio?
Ja - Nie. Ale chciałam zobaczyć twój wyraz twarzy, nudzę się. Hahah, wyglądasz tak zabawnie z tym swoim morderczym spojrzeniem.
Sasori - Przegięłaś. Od jutra śpisz na kanapie.
Ja - Ale my nie mamy kanapy. xd
Sasori - To na podłodze. A jak ci zimno to w wannie. Znajdź sobie jakąś pościel. Dam ci poszewkę i nie chcę cię widzieć w moim łóżku.
Ja - Ty tak na serio?
Sasori - Tak, przynajmniej będę mieć spokój.
Ja - Ok, wyniosę się rano. Dobranoc.
Sasori - Słodkich, kurwa, koszmarów.
Najdziwniejsze jest to, że zasnęłam. Na 5 minut, ale zasnęłam. Potem wzięłam telefon i słuchałam muzyki aż do 04:15. Wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i przebrałam się z normalnych ciuchów w pidżamę. Czyli w za duży, czarny, męski t-shirt i bieliznę. Zamknęłam okno, bo zrobiło się zimno. Miałam już iść na dół zrobić wszystkim śniadanie, ale nagle zobaczyłam ciemność i upadłam na podłogę.
Było zupełnie cicho. Mrok łagodnie otulał mnie jak kołderką i miękko zagłuszał świat zewnętrzny. Po jakimś czasie usłyszałam głosy:
"- Ej, żyjesz? ... Chyba uderzyła się w głowę jak upadła.
- Nic jej nie jest? ...
- Toby is a good boy ... Arina umarła? TT.TT ... Robiła najlepsze naleśnikiii... I, i, i nawet dała mi lizakaa..."
Ja - Uspokój się, Toby.. żyję, chyba.
Powoli otworzyłam oczy. Świat był cały zamazany. Nade mną kłębiły się jakieś postacie, a biały sufit raził mnie w oczy. Zamrugałam parę razy, ale nadal nic nie widziałam.
Ja - Nic nie widzę..
Sasori - Za chwilę wzrok powinien wrócić ci do normy. Położę cię do łóżka.
Ja - Miałam się przecież wynieść.
Sasori - Jesteś chora, to może poczekać.
Ja - Aha. Ok.
Zostałam zaniesiona do łóżka, przykryta kołdrą.
Sasori - Dlaczego zemdlałaś?
Ja - Nie wiem.
Sasori - Bardzo mi pomogłaś.
Ja - Ależ proszę. >.<"
Toby - Arina jest straaaszna. O.o
Ja - Dlaczego, Toby?
Toby - ...
Ja - Ok..?
Sasori - Nie powinnaś wstawać z łóżka.
Ja - Dobra. Zanudzę się na śmierć. *khe, khe, khe*
Sasori - Przyniosę ci syrop na kaszel i jakieś leki.
Ja - Syrop? :<
Sasori - Ta. Coś trzeba zrobić z tym kaszlem.
Ja - Ja wcale nie kaszlę... *khe, khe, khe* Kurczę, wczoraj jeszcze nic się nie działo.
Sasori - A widzisz? Jednak masz kaszel.
Wyszedł na moment i wrócił z jakimś lekiem z paracetamolem w składzie rozpuszczonym w gorącej wodzie i ziołowym syropem na kaszel. Omg, ohyda.
Ja - Ale ja nie lubię syropu.. :<
Sasori - Trudno.
Ja - Ja tego nie wypiję. Fuj.
Sasori - Musisz jak chcesz wyzdrowieć. Nie bądź dziecinna.
Ja - Nie, wszystko, tylko nie syrop ziołowy. Najlepiej jak masz nalewkę z anyżu, albo chociaż wódkę. Równie dobra na kaszel jak syrop.
Sasori - Wiem, ale jesteś niepełnoletnia. Poza tym nie mam anyżówki.
Ja - Szkoda. Co nie zmienia faktu, że niczym mnie nie zmusisz do wypicia tego syropu.
Sasori - Założymy się?
Ja - Ok. O co?
Sasori - O 10 jenów? Albo nie, przegrany usługuje wygranemu przez jeden dzień. Nie martw się, poczekam aż wyzdrowiejesz.
Ja - Phi, jaki pewny siebie. Dobra, zgadzam się. Ale masz się przebrać za lokaja.
Sasori - Ale jeśli to ty przegrasz, to włożysz strój pokojówki.
Ja - Ok. To dawaj, zmuś mnie. ;3
Sasori - Deidara?! Mógłbyś tutaj przyjść na chwilę?!
Deidara - A po co?! *stłumiony krzyk zza ściany*
Sasori - Rusz dupę i nie dyskutuj!
Po paru sekundach Deidara wpadł do pokoju z buta. Trzaskając powietrzem, bo drzwi były otwarte.
Deidara - Czego?
Sasori - Mógłbyś ją przytrzymać? Tylko mocno, żeby się nie rzucała.
Ja - To nie fair! Nie było mowy o dodatkowej osobie.
Deidara - Co ty chcesz zrobić, ona ma 14 lat. O.o
J & S - To wcale nie tak! -///-
Deidara - W takim razie o co chodzi?
Ja - Założył się ze mną, że nie da rady mi wmusić syropu, ale zawołał cię do pomocy, to nie fair.
Deidara - A o co się założyliście?
Ja - O to, że przez jeden dzień przegrany spełnia wszystkie zachcianki wygranego. Przebrany za lokaja, w moim przypadku pokojówkę.
Deidara - Kto to wymyślił?
Sasori - Ja. Ale ona stroje.
Ja - Tylko lokaja, to ty chciałeś pokojówkę.
Deidara - Aha. Ok, mogę ci pomóc, danna. W końcu to strój pokojówki.
Ja - Tylko ze względu na przebranie? To tylko sukienka i fartuszek.
Deidara - Ta. ^w^
Sasori - Ok, to przytrzymaj ją. Przygotuję łyżkę.
Deidara - Ok.
Nie miałam na nic siły. I do tego Deidara posadził mnie na poduszcze, przycisnął ręce do ściany i trzymał mnie za nadgarstki.
"Cholera, silny jest. Po co ja się założyłam?" - pomyślałam - "Nigdy więcej hazardu. ... Kogo ja oszukuję. XD".
Próbowałam się wyrywać, ale nic to nie dało. Sasori wziął łyżkę i próbował trafić do moich ust, ale obróciłam głowę.
Sasori - Nie ułatwiasz mi. Ale tak jest zabawniej.
Wyciągnął rękę i unieruchomił mi głowę. Mogło to wyglądać romantycznie, ale uwierzcie mi, to wcale fajne nie było.
Sasori - Otwórz usta.
Ja - M-m.
Sasori - Ok. To nie.
Próbował mi wepchnąć łyżkę do buzi, ale zacisnęłam zęby tak mocno, że mu się nie udało.
Sasori - No trudno, chyba wygrałaś.
Ja - Mhm.
Sasori - Kurczę, nie dałaś się nabrać.
Ja - No wiem jestem najlepsz... mmm!
Sasori - Haha, wygrałem.
Ja - Phyy. No dobra, wywiążę się z umowy. Tylko załatw strój pokojówki.
Sasori - Ok. Jaki nosisz rozmiar?
Ja - XS albo XXS. Weź najmniejszy jaki będzie.
Deidara - Jezus, jaki mały rozmiar. Ile ty ważysz?
Ja - Nie wiem, ostatnio jak się ważyłam to 36,6 kg na 150 cm wzrostu.
D & S - Whoa.
Sasori - Ile ty masz niedowagi?
Ja - Nie wiem, tak z 15 kg? To nic takiego.
Deidara - Musimy cię lepiej karmić.
Ja - Z moim metabolizmem nie dasz rady mnie utuczyć. No chyba, żebyś mi go jakimś cudem spowolnił.
Sasori - E tam, urośniesz trochę to sama ci się zrobi kobieca sylwetka.
Ja - Nawet nie strasz. XD
Deidara - Dobra, muszę wracać do pracy. Mam jeszcze do zrobienia ponad 50 bomb na następną misję.
Ja - Ok.
Sasori - Ja też muszę teraz trochę popracować, zostawiam cię samą. Spróbuj chociaż na chwilę zasnąć.
Ja - Niczego nie obiecuję, ale spróbuję nie sprawiać kłopotu.
Sasori - Oyasumi.
Ja - Oyasumi-nasai, danna.
Tylko jakąś godzinę nie mogłam zasnąć, byłam bardzo znudzona. Włączyłam sobie muzykę z telefonu i w końcu się uśpiłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz